Lider opozycji w Kenii Raila Odinga wycofał się z zaplanowanych na 26 października powtórzonych wyborów prezydenckich. Jego zdaniem komisja wyborcza nie przeprowadziła reform koniecznych do zapewnienia uczciwych wyborów.
- Biorąc pod uwagę interes Kenijczyków, regionu oraz świata, wierzymy, że najlepiej będzie, jeżeli partia (Narodowy Super Sojusz - NASA) nie wystawi kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich - powiedział Odinga na konferencji prasowej w Nairobi. - Doszliśmy do wniosku, że komisja wyborcza nie zamierza wprowadzić zmian w swoim działaniu oraz personelu (...) To wszystko wskazuje na to, że październikowe wybory będą jeszcze gorsze niż ostatnie - dodał lider opozycji.
Odinga zaznaczył, że jego decyzja zapewni komisji wyborczej dodatkowy czas na przeprowadzenie reform, które zagwarantują uczciwe wybory. Wezwał również Kenijczyków do protestu w środę pod hasłem "Brak reform, brak wyborów". Jak zaznaczyła agencja Reutera, Odinga ostrzegał wielokrotnie, że nie weźmie udziału w powtórce wyborów prezydenckich, jeśli komisja wyborcza nie zastąpi urzędników oskarżanych o nieprawidłowości.
W odpowiedzi na deklarację Odingi prezydent Kenii Uhuru Kenyatta zapowiedział we wtorek, że głosowanie odbędzie się zgodnie z planem. - Nie mamy problemu z powrotem do wyborów. Jesteśmy pewni, że zbierzemy więcej głosów niż ostatnio - zaznaczył szef państwa.
Unieważnione zwycięstwo
1 września kenijski Sąd Najwyższy nieoczekiwanie unieważnił zwycięstwo Kenyatty w wyborach prezydenckich z 8 sierpnia, orzekając, że komisja wyborcza nie przestrzegała odpowiednich procedur. Kenyatta, który ubiegał się o drugą kadencję, nie został oskarżony o nieprawidłowości. Sąd nakazał przeprowadzenie nowego głosowania w ciągu 60 dni. Według rezultatów podanych przez komisję wyborczą, w unieważnionych sierpniowych wyborach zwyciężył Kenyatta, uzyskując 54,27 proc. głosów. Odinga, który został już pokonany w wyborach w 1997, 2007 i 2013 roku, zdobył 44,74 proc. głosów.
Autor: momo\mtom / Źródło: PAP