Ciążą na nim dwa zarzuty ludobójstwa, pięć zarzutów zbrodni przeciwko ludzkości i cztery zarzuty popełnienia zbrodni wojennych. Bałkany czekają tylko na jeden wyrok: dożywocie. Pojawiają się jednak pytania o to, ile zbrodni Radovana Karadżicia prokuratorom udało się rzeczywiście udowodnić. W czwartek Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii wyda wyrok.
Historia w momentach przełomów traci pierwszeństwo na rzecz mitów. Te zbyt łatwo zastępują wtedy wiedzę, której zdobywanie pozwala zrozumieć złożoność świata. Mity w obliczu kryzysów i tragedii stają się na powrót aktualne i zaczynają układać wspólny wzór z tym, co psychologia społeczna nazywa stereotypami.
Z bardzo osobliwego tygla historii, mitologii i psychologii, na południu Europy narodziła się ostatnia dekada XX wieku. W jej centrum znalazła się Bośnia i Hercegowina. Najważniejszą, bezpośrednią rolę reżysera wojny, w której w latach 1992-95 zginęło ponad 100 tys. ludzi, przejął tam Radovan Karadżić.
Spirala nacjonalizmu i nowy lider
Jugosławia, która w czasie II wojny światowej doświadczyła tragicznego losu narodów walczących przeciwko sobie, a wcześniej współistniejących w jednym państwie, po 1945 r. pod rządami komunistów odrodziła się jako federacja. Konstytucja kraju stanowiła, że każda z jej republik – Słowenia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Serbia, Czarnogóra i Macedonia – uczestniczy w niej na równych prawach; że wszystkie jej narody są sobie równorzędne i tworzą wspólne państwo dobrowolnie. Gdy w 1991 r. Słowenia i Chorwacja ogłosiły wyjście z federacji, jednostronnie proklamując niepodległość, jasne stało się też to, że taki sam krok uczyni Bośnia oraz inne "części składowe" Jugosławii.
Władze centralne w Belgradzie rozpadu państwa nie uznawały. Zaangażowały się w wojnę z Chorwacją i postanowiły uprzedzić podobny rozwój wypadków w Bośni. Pod pozorem "obrony ludności serbskiej" mającej wkrótce stać się rzekomo ofiarą Muzułmanów w wielu częściach kraju stanowiących większość etniczną (mieli status narodu od 1974 r.), Belgrad rozpoczął wojnę w republice.
Zrobił to rękami Karadżicia. Jeden z politycznych liderów bośniackich Serbów był wtedy członkiem trzyosobowego prezydium Bośni (obok Chorwata i Muzułmanina). 9 stycznia 1992 r. proklamował jednak jednostronnie utworzenie Republiki Serbskiej w ramach BiH. Stał się głównodowodzącym sił zbrojnych i jedynym prezydentem nowego politycznego organizmu państwowego.
Bośniaccy Serbowie zaczęli organizować "oddziały obronne", a w ich skład weszli m.in. żołnierze rozwiązanej Jugosłowiańskiej Armii Ludowej. Wcześniej lojalni wobec Belgradu, teraz przysięgli wierność "serbskiej" Bośni Karadżicia. Dodatkowo organizowano pobór do militarnych oddziałów tzw. czetników, którzy swoją nazwą nawiązywali do profaszystowskich, nacjonalistycznych serbskich oddziałów z okresu II wojny światowej.
Karadżić postawił swoim żołnierzom za cel zajęcie "wszystkich ziem serbskich", które jego zdaniem zajmowały prawie całą Bośnię. Było to elementem politycznej strategii nacechowanej w sferze symbolicznej olbrzymią dozą nacjonalizmu wyrażającego się w dążeniu do stworzenia ze znacznego obszaru Jugosławii tzw. Wielkiej Serbii. Twórca koncepcji Wielkiej Serbii – Vojislav Szeszelj – za swój udział w wojnie i wydarzeniach, które do niej doprowadziły usłyszy wyrok w Hadze 31 marca.
Najważniejszym oskarżonym zawsze jednak był i wciąż jest Karadżić.
Ludobójstwo w 1992 i 1995 roku?
Procesy Karadżicia i jego współpracowników to z punktu widzenia prawa międzynarodowego i funkcjonujących w jego ramach instytucji sądowniczych jedne z najważniejszych postępowań od czasu prac trybunału norymberskiego.
Lista zbrodni, których nadzorowanie zarzucono Serbowi, pokazuje skalę terroru, jaki zapanował w latach 1992-95 w Bośni i straszliwą konsekwencję w prowadzeniu m.in. przez niego samego wojny, która – jak ujęli to hascy prokuratorzy – stała się dla strony atakującej "przedsiębiorstwem kryminalnym".
Dwa ciążące na nim zarzuty ludobójstwa dotyczą masowego mordu w Srebrenicy w lipcu 1995 r., gdzie z rąk oddziałów pod bezpośrednim dowodzeniem gen. Ratka Mladicia zginęło osiem tysięcy muzułmańskich mężczyzn i chłopców (prawie wyłącznie cywilów) oraz zbrodni popełnionych już wiosną 1992 r. w kilku regionach Bośni.
Na rozkaz Karadżicia już w początkowej fazie konfliktu Serbowie zaczęli mordować, gwałcić, wysiedlać i konfiskować majątki głównie muzułmańskiej, ale również chorwackiej ludności Bośni. Setki ludzi zginęły w 1992 r. w gminach Kljucz, Sanski Most, Prijedor, Vlasenica, Focza, Zvornik i Bratunac. To między innymi w Foczy powstały w tym czasie zbiorcze obozy, do których przewożono Muzułmanki. Tam serbscy żołnierze je gwałcili, torturowali i zabijali. Po latach, m.in. dzięki pracom ekspertów pod kierownictwem Tadeusza Mazowieckiego, udowodniono, że po raz pierwszy w historii współczesnych wojen gwałty zostały użyte tam jako rodzaj taktyki wojennej, mającej na celu poniżenie "wroga" i doprowadzenie, w przypływie wstydu i strachu, do jego ucieczki; stały się więc elementem czystek etnicznych.
Zbrodnie popełnione w tych miejscach Bośni w początkowym okresie wojny z moralnego punktu widzenia zasługują na najwyższy wyraz potępienia, nie wiadomo jednak, czy wysłuchując wyroku w swojej sprawie, Karadżić usłyszy, że rzeczywiście jest architektem "ludobójstwa" w tych miejscach. W kwestii Srebrenicy jest to bardziej prawdopodobne, bo Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał już przed kilkoma laty masakrę z lipca 1995 r. za ludobójstwo. Zbrodnie z 1992 r. za takie nie muszą zostać uznane. Dowodem na to jest werdykt Trybunału z 3 lutego 2015 roku. Wtedy w sprawie, w której Chorwaci oskarżyli o ludobójstwo Serbów w Slawonii (1991 r.), a Serbowie odpowiedzieli takim samym zarzutem ws. chorwackiej akcji Burza (1995), sędziowie zgodzili się, że żadna ze stron nie posunęła się wtedy do ludobójstwa, choć w obu przypadkach dochodziło do mordów ludności cywilnej – najczęściej starych, bezbronnych lub upośledzonych osób.
Z drugiej strony – największą ofiarą wojny w byłej Jugosławii była właśnie Bośnia i wyrok wobec Radovana Karadżicia – głównego oskarżonego o rozpętanie trwającego prawie cztery lata piekła – powinien być najsurowszym z możliwych. Ofiarom wojny pozostało tylko to. Jeżeli Karadżić nie zostanie uznany za winnego zbrodniom ludobójstwa w 1992 r., wyrok będzie oznaczał wielkie rozczarowanie dla całej Bośni.
Ludobójstwo w Srebrenicy zostało już udowodnione. W ostatnich dwóch dekadach za udział lub współudział w masakrze zostało skazanych 14 osób. Trzy z nich odsiadują wyroki dożywocia. Pozostałe dostały łączny wyrok 189 lat więzienia.
Część z już odsiadujących wyroki w uzasadnieniach została określona mianem "żołnierzy Karadżicia", co ułatwia prokuratorom sprawę.
W przypadku siedmiu gmin, w których dokonywano zbrodni w 1992 r., Trybunał wydał 17 wyroków skazujących. Wieloletnie kary więzienia dostali m.in. komendanci utworzonych tam "obozów". W uzasadnieniach pisano o "eksterminacji ludności", w jakiej uczestniczyli, o zbrodniach wojennych i zbrodniach przeciwko ludzkości, jednak ani razu sąd nie wydał w przypadku działań wojennych z pierwszych miesięcy konfliktu w Bośni wyroku za udział w "ludobójstwie". Skazanie za nie w tym przypadku Karadżicia byłoby precedensem. Dlatego też nie jest pewne.
Oblężenie Sarajewa
Kolejny zarzut dotyczy kampanii eksterminacji i morderstw mieszkańców Sarajewa oraz niszczenia miasta, które miały miejsce od kwietnia 1992 r. do listopada 1995 roku. W trakcie oblężenia trwającego dłużej niż oblężenie Leningradu, zginęło łącznie 11541 osób, w tym 1601 dzieci, a około 50 tys. zostało rannych. Wśród rannych było 15 tys. dzieci, a tysiące kolejnych zostało po wojnie sierotami.
Trybunał w akcie oskarżenia zarzucił Karadżiciowi wydanie rozkazu rozpoczęcia oblężenia, jego nadzorowanie w porozumieniu z gen. Mladiciem, a także ataki w mieście na personel misji pokojowej ONZ i trzymanie funkcjonariuszy ONZ jako zakładników (istnieją dowody na co najmniej jeden taki incydent w czasie wojny). W ciągu niespełna czterech lat ze wzgórz wokół miasta na Sarajewo spadło 470 tys. pocisków i granatów, a 89 proc. budynków zostało całkowicie, poważnie lub częściowo zniszczonych.
Szczególną uwagę prokuratorzy zwrócili też na fakt rozlokowania na wzgórzach wokół miasta – za zgodą Karadżicia – snajperów, których zadaniem było strzelanie do cywilów. Od ich kul zginęły lub zostały ranne setki osób.
Zbrodnie i przestępstwa popełniane przez serbskich żołnierzy w stolicy Bośni i wokół niej, za które bezpośrednią odpowiedzialność ponosi Karadżić, sędziowie uznają za udowodnione, wyroków na katów Sarajewa zapadło bowiem w ostatnich dwóch dekadach kilkadziesiąt.
Pięć lat procesu
Radovan Karadżić zostanie ostatecznie osądzony dopiero 20 lat po zakończeniu wojny. Nie udało się tego zrobić wcześniej, ponieważ oskarżony, który uważa, że jest niewinny, uciekał przed sprawiedliwością 12 pełnych lat.
Ścigany w oparciu o dwa listy gończe, z nagrodą 5 mln dol. za jego schwytanie, został zatrzymany dopiero w 2008 roku.
Po przetransportowaniu do Hagi 12 dni po udanej akcji, rozpoczęły się przygotowania do procesu. Trwały rok. Gdy 26 października 2009 r. proces w końcu się rozpoczął, Karadżić odmówił w nim uczestniczenia. Stwierdził równocześnie, że będzie sam siebie reprezentował. Trybunał wielokrotnie w czasie trwania postępowania przygotowawczego napotykający na jego opór zdecydował jednak, że Karadżić zostanie zastąpiony przez zespół odgórnie wybranych obrońców, jeżeli jego postawa się nie zmieni. Oskarżony – postawiony przed taką perspektywą – zasiadł w swojej ławie.
Oskarżenie przekonywało w kolejnych odsłonach procesu, który zamknął się w rekordowych 497 przesłuchaniach na przestrzeni 60 miesięcy, że Karadżić był odpowiedzialny za "mordowanie setek bośniackich Muzułmanów i Chorwatów, torturowanie ich i zamykanie w obozach" stworzonych po to, by doprowadzić do ich "fizycznej destrukcji" w latach 1992-95 oraz za "ludobójstwo w chronionej przez ONZ na mocy międzynarodowych decyzji enklawie Srebrenicy". Przedstawiono 11 tys. dowodów w sprawie. Oskarżenie wystawiło 337 świadków, w tym 30 żołnierzy ONZ-owskich sił, którzy byli zakładnikami serbskich oddziałów w Sarajewie lub znali szczegóły ich incydentów. Obrona – Karadżić i kilku adwokatów, z którymi zgodził się współpracować – ze swej strony powołała 248 świadków. Ci mieli zapewnić Serbowi alibi.
Przez pięć lat trwania procesu, do samego końca, Karadżić konsekwentnie mówił, że nie wiedział o żadnych zbrodniach dokonywanych przez jego wojska, żadnych nie zlecał, do oblężenia Sarajewa nigdy nawet nie doszło, bo miasto zostało po prostu w kwietniu 1992 r. "podzielone" między strony konfliktu, a on sam wojny "nigdy nie chciał".
Ostatni raz przemówił 7 października 2014 roku. Wygłosił wtedy mowę obrończą. Powtórzył w niej wszystko to, co mówił od lat.
Bez względu na treść werdyktu, 24 marca koreański sędzia prowadzący sprawę zapisze się w historii. W ślad za niepodlegającą dyskusji winą oskarżonego musi jednak pójść najbardziej dosadny z wydanych dotychczas wyroków. Bez niego ofiary konfliktu i ich bliscy zadadzą sobie bowiem pytanie o sens funkcjonowania Trybunału, który miał 20 lat, by przygotować się do wymierzenia pełnej sprawiedliwości największemu tyranowi końca XX wieku w Europie, a nie potrafił tego dokonać.
Autor: Adam Sobolewski / Źródło: tvn24.pl