Jak przewidywano, tak też się stało. Rosyjska Rada Federacji, izba wyższa parlamentu, oficjalnie już zdecydowała, że Rosjanie do urn w wyborach prezydenckich pójdą 4 marca 2012 roku.
O 4 marca jako najbardziej prawdopodobnej, niemal pewnej, dacie wyborów wiadomo było już od lipca. To wtedy Centralna Komisja Wyborcza poinformowała o tej dacie jako najbardziej odpowiedniej. Początkowo wybory głowy państwa planowano na drugą niedzielę marca, czyli na 11 marca, lecz ten wolny od pracy dzień został przeniesiony w związku z Dniem Kobiet na piątek, 9 marca. A wybory - zgodnie z konstytucją - muszą się odbyć w dniu wolnym od pracy, stąd niedziela, 4 marca.
Prezydenckie pewne, parlamentarne już nie
Tak samo jak data wyborów nie było od dawna tajemnicą, tak i ich zwycięzca, o ile nie nastąpi totalny kataklizm, nie jest zagadką. Odkąd Władimir Putin, obecny premier i był prezydent, ogłosił, że ponownie zamierza ubiegać się o urząd (tym razem kadencja ma mieć 6 lat), próżno na świecie szukać kogokolwiek, kto postawiłby duże pieniądze na jego przegraną.
Większe pieniądze można już ugrać obstawiając wyniki wyborów do Dumy, które odbędą się już 4 grudnia. O ile bowiem i tu niemal pewne jest, że wygra partia władzy - Jedna Rosja, to rozmiar jej zwycięstwa nie jest pewny. Najnowszy sondaż Centrum Lewady przewiduje, że partia straci dotychczasowe 2/3 miejsc w niższej izbie parlamentu i zdobędzie ich zaledwie 252 wobec obecnych 315 w 450-osobowej Dumie.
Niepewność zmusiła nawet samego Putina do zmobilizowania elektoratu i aparatu. Premier i głowa Jednej Rosji zarazem ostrzegł w czwartek, że niepowodzenie jego partii w wyborach mogłoby spowodować wielki kryzys gospodarczy. Z "powodu braku konsolidacji społecznej".
Źródło: PAP, tvn24.pl