Z udziałem Władimira Putina odbyły się w poniedziałek w Petersburgu uroczyste obchody 70. rocznicy przełamania blokady Leningradu. Był to jeden z najtragiczniejszych epizodów czteroletnich zmagań ZSRR z hitlerowskimi Niemcami. W czasie blokady zmarł m.in. dwuletni wówczas brat obecnego prezydenta Rosji.
27 stycznia 1944 roku pod naporem Armii Czerwonej Niemcy ostatecznie zwinęli trwające blisko 900 dni oblężenie nadnewskiej metropolii. Rozpoczęło się ono 8 września 1941 roku, gdy nacierający Wehrmacht odciął wszystkie lądowe połączenia miasta z resztą terytorium ZSRR. Jedyną drogą zaopatrzenia pozostała aż do początku 1943 roku trasa przez jezioro Ładoga - zimą wiodąca po lodzie. Potem wywalczono tam wzdłuż brzegu niezbyt szeroki korytarz terenowy, który nieco poprawił sytuację oblężonych. - Jest naszym zbiorowym obowiązkiem pamiętać o ówczesnych mieszkańcach i ich zwycięstwie nad faszyzmem - powiedział Putin, składając wieniec na Cmentarzu Piskariowskim w północnej części Petersburga. W zbiorowych mogiłach spoczywa tam dwie trzecie z blisko 700 tys. leningradzkich cywilów, którzy w trakcie blokady padli ofiarą zimna, głodu i chorób oraz ostrzału artyleryjskiego i bombardowań lotniczych.
Kwiaty dla brata
Na jednym z grobów Putin złożył kwiaty dla upamiętnienia swego brata Wiktora, zmarłego w oblężonym mieście w wieku dwóch lat, po chorobie. Na cmentarzu byli także obecni przedstawiciele konsulatu generalnego Niemiec w Petersburgu. Wojskowy element uroczystości stanowił przejazd historycznych czołgów T-34 przed trybuną honorową z weteranami w centrum miasta. Według władz, w Petersburgu żyje jeszcze ponad 100 tys. osób, które przetrwały blokadę.
Niemiecka odpowiedzialność za cierpienia
W przesłanym Putinowi okolicznościowym liście prezydent Niemiec Joachim Gauck napisał, iż myśli "z głębokim smutkiem i ze wstydem o prowadzonej przez nazistowskie Niemcy wojnie na wyniszczenie przeciwko Związkowi Radzieckiemu". Jak zaznaczył, Niemcy są świadome swej historycznej odpowiedzialności za cierpienia, jakich doznali leningradczycy.
Autor: pw//kdj / Źródło: PAP