Kontrowersyjna gruzińska propozycja na Eurowizję "We Don't Wanna Put In" nie pojedzie na finał konkursu do Moskwy. Powód? Piosenka nie może wziąć udziału w konkursie ponieważ narusza jego regulamin - ogłosili we wtorek w komunikacie przedstawiciele Eurowizji.
Jakie wyjście ma teraz Gruzja? Tbilisi ma dwie opcje: albo zmienić słowa piosenki, albo zaproponować inny utwór - taką decyzję podjęła tzw. Grupa Referencyjna Eurowizji. Do jej zadań należy kontrola konkursu. Swoją decyzję argumentowała punktem regulaminu, który zakazuje używania tekstów i gestów o charakterze politycznym.
Nie chcemy Putina
Utwór "We Don't Wanna Put In" można swobodnie przetłumaczyć jako "Nie chcemy Putina" wywołał spore zamieszanie. Piosenkę w rytmie disco wykonuje zespół "Stefane&3G" - solista o imieniu Stefane i chórek trzech dziewcząt. Stefane, który był też współautorem "We Don't Wanna Put In", nigdy nie zaprzeczył, że tytuł jest grą słów z aluzją do rosyjskiego premiera.
Gruzińskie chuligaństwo
Na piosenkę zareagował rzecznik rosyjskiego premiera Władimira Putina. Jak donosił gruziński portal Civil.Ge Dmitrij Pieskow powiedział, że ewentualne aluzje w piosence byłyby "chuligaństwem". Rzecznik dodał ironicznie, że nikt w Moskwie nie będzie śpiewał "Żegnaj, nasz słodki Misza", jak w hymnie igrzysk w Moskwie z 1980 roku, by uczynić aluzję do prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego.
Na stronie internetowej Eurowizji pojawiły się już komentarze do decyzji Grupy Referencyjnej. Chwalą ją internauci z Rosji i Belgii, a autor wpisu z Ukrainy ubolewa: "to już nie będzie interesująca piosenka".
Źródło: PAP