W kontrowersyjny sposób wystąpiły przeciw Putinowi, teraz siedzą w koloniach karnych. Dwie członkinie zespołu Pussy Riot po raz pierwszy opowiedziały o tym, jak funkcjonują w więzieniu. Między innymi szyją i próbują rozmawiać o polityce z innymi więźniami.
Większość informacji na temat tego ,jak żyją w koloniach karnych członkinie Pussy Riot, pochodzi z "przecieków" i z drugiej ręki. Podobno mogą brać prysznic raz w tygodniu, a przykrywać się kocem tylko między 22 a 6 rano. W ciągu dnia godzinę mogą pochodzić po spacerniaku. Szycie i polityka Dziennikarze "Nowej Gaziety" zdołali jednak chwilę porozmawiać z dziewczynami. Nadieżda Tołokonnikowa odbywa karę w koloni karnej w Republice Mordwińskiej. Została tam szwaczką. - Szyję takie podszewki do ocieplania kurtek i płaszczy. Kurtki, które szyjemy nazywają się "Bałtyk", ale niedługo już będą nowe. Wcześniej szyłyśmy kurtki "Meteory" - mówi Tołokonnikowa. Druga skazana na więzienie członkini "Pussy Riot", Maria Ałochina, została osadzona w łagrze w Kraju Permskim. Jak mówi, gdy tylko tam trafiła, wielu więźniów okazało jej wsparcie. - Powiedzieli, że jesteśmy świetne, bo jako jedyne wystąpiłyśmy przeciwko Putinowi. To były słowa dumy - twierdzi Ałochina.
Kobieta próbuje też rozmawiać z współosadzonymi o polityce, ale bez większych sukcesów. - Nie rozumieli, dlaczego nie popieramy Putina. Przecież on świetnie wygląda w telewizji, dlaczego więc jesteśmy niezadowolone? - mówił Ałochina. Tołokonnikowa twierdzi, że czyn za który zostały skazane, czyli odśpiewanie swoje antyputinowskiej piosenki przed ołtarzem najważniejszej świątyni prawosławnej Rosji, nie był aktem chuligaństwa czy bluźnierstwem. - W rzeczywistości to była ironiczna, zabawna, choć rozpaczliwa, akcja - mówi kobieta. Obu osadzonym został jeszcze rok i siedem miesięcy do odsiedzenia.
Autor: mk\mtom / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24