Przywódca egipskiego Bractwa Muzułmańskiego Mohammed Badei potępił dążenia do pokoju z Izraelem i nawoływał do świętej wojny w celu wyzwolenia terytoriów palestyńskich.
Prezydent Egiptu Mohammed Mursi, wywodzący się z Bractwa, pośredniczył w wynegocjowaniu ogłoszonego zaledwie dzień wcześniej zawieszenia broni między Izraelem a palestyńskim Hamasem rządzącym w Strefie Gazy.
"Wróg rozumie tylko język siły" - podkreślał Badei w oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej Bractwa Muzułmańskiego. Wszelkie porozumienia pokojowe z Izraelem określił mianem "wielkiego oszustwa", wzywał muzułmanów do "wspierania braci w Palestynie", zaopatrywania ich we wszystko, czego potrzebują, zabiegania o ich zwycięstwo "na wszystkich arenach międzynarodowych". Badei wskazywał też, że dżihad (święta wojna) jest "obligatoryjny dla muzułmanów". Zastrzegł jednak, że sięgnięcie po broń będzie "ostatnim etapem", dopiero po osiągnięciu przez muzułmanów jedności.
Sprzeczni Bracia Associated Press zwraca uwagę, że oświadczenie przywódcy Bractwa Muzułmańskiego ostro kontrastuje z rolą, jaką prezydent Mursi odegrał w negocjacjach, które doprowadziły do zawieszenia broni między Izraelem a Hamasem. Agencja przyznaje, że Bractwo Muzułmańskie występuje czasem ze sprzecznymi przesłaniami, w zależności od tego, do kogo są kierowane. Istnieją też w tym ruchu podziały ideologiczne i pokoleniowe. Bractwo Muzułmańskie nie uznaje Izraela i - przynajmniej oficjalnie - jego członkowie odmawiają bezpośrednich rozmów z osobistościami izraelskimi. Jednak Mursi zapewnił, że dotrzyma postanowień traktatu pokojowego między Egiptem a Izraelem z 1979 roku.
Autor: mtom / Źródło: PAP