James DiMaggio, który tydzień temu w Kalifornii porwał nastolatkę i najprawdopodobniej zamordował jej matkę oraz brata, został postrzelony w sobotę przez agentów FBI i zmarł. Uprowadzona dziewczyna jest cała i zdrowa.
DiMaggio i porwana przez niego 16-letnia Hannah Anderson zostali odnalezieni przez ekipę agentów FBI w sobotę wieczorem. Poszukiwani rozbili obóz niedaleko jeziora Morehead, ok. 144 km na północny wschód od miejscowości Boise w stanie Idaho. - Agenci odbili uprowadzoną. W wyniku akcji mężczyzna zginął - poinformowała krótko Rook Mary z FBI.
Dziewczyna została helikopterem przewieziona do szpitala. - Hannah jest bezpieczna i to jest najważniejsze, to był nasz priorytet - dodała Andrea Dearden, rzeczniczka szeryfa hrabstwa San Diego.
Spotkanie na pustkowiu
Ponad 150 funkcjonariuszy policji i FBI poszukiwało mężczyzny i porwanej przez niego nastolatki, po tym jak w środę spotkała ich grupa podróżników, przebywająca na wycieczce na pustkowiu stanu Idaho. Nie wiedzieli jednak, że mają do czynienia z porywaczem. Dowiedzieli się o tym po powrocie z wypadu, gdy zobaczyli telewizyjne wiadomości.
40-letni James DiMaggio jest podejrzewany o zamordowanie Christiny Anderson, jej ośmioletniego syna Ethana i porwanie 16-letniej córki Hannah.
Śmierć w płomieniach
Po raz ostatni rodzina była widziana razem w sobotę 3 sierpnia. Pojechała odwiedzić DiMaggia, wieloletniego przyjaciela, w jego domu w Boulevard w Kalifornii, by tam przenocować. W niedzielę Ethan miał wziąć udział w treningu drużyny futbolowej. Zwęglone zwłoki kobiety i jej syna znaleziono w domu, który mężczyzna podpalił przed ucieczką.
Autor: rf//kdj / Źródło: Reuters