Podczas obchodzonego w poniedziałek Dnia Prezydentów przez Stany Zjednoczone przetoczyła się fala protestów. Demonstracje odbyły się m.in. w Waszyngtonie, Knoxville czy Miami. Zebrani sprzeciwiali się ostatnim działaniom Donalda Trumpa i Elona Muska. Nawoływali też do odsunięcia miliardera od władzy. "Elon Musk musi odejść", "To nie jest nasz prezydent", "Bronimy demokracji" - pisali na transparentach.
Demonstracje zorganizowano w różnych częściach kraju, od Waszyngtonu, przez Teksas czy Tennessee, aż po Florydę i Kalifornię. Protestujący sprzeciwiali się "antydemokratycznym i nielegalnym", w ich ocenie, działaniom administracji Trumpa. Krytykowali działania, takie jak redukcja etatów federalnych, masowe deportacje czy zatwierdzenie Roberta F. Kennedy'ego Jr. na stanowisko sekretarza zdrowia.
Amerykanie sprzeciwiają się działaniom Trumpa i Muska. Protesty
Protestujący zwracali m.in. na rolę, jaką w obecnej administracji odgrywa Elon Musk. Formalnie ogranicza się ona do kierowania tymczasowym ciałem doradczym, jakim jest Departament Wydajności Państwa (DOGE). Demonstrujący przekonywali jednak, że jego wpływy sięgają dużo dalej. Na transparentach przedstawiali miliardera jako prezydenta, króla czy nawet kontrolującego Trumpa mistrza marionetek.
ZOBACZ TEŻ: Znana piosenkarka żegna się ze swoją teslą. Pisze o "prezydencie Musku"
Na transparentach nieśli hasła: "Elon Musk musi odejść", "To nie jest nasz prezydent", "Elon Musk nie jest prezydentem", "Tchórze kłaniają się Trumpowi, patrioci się sprzeciwiają" czy nawiązujące do hasła prezydentury "Make America Great Again" - "Make Lying Wrong Again", czyli uczyńmy kłamanie znowu złym. Skrót DOGE - nazwa agencji, na czele której stanął Musk - rozpisano jako Dangerous Oligarch Grabbing Everything (niebezpieczny oligarcha rabuje wszystko).
Pojawiały się też hasła wzywające do poszanowania praw mniejszości i zakończenia deportacji oraz nawoływania do obrony demokracji i zakończenia "oligarchii" czy "dyktatorskiego stylu rządów". Część demonstrujących nawiązała do nazwy obchodzonego w poniedziałek święta, pisząc na transparentach: "Żadnych królów w Dzień Prezydentów".
- Wychodzimy i protestujemy, ponieważ martwią nas działania naszego obecnego prezydenta - mówiła stacji NPR Sydney Wilson, organizatorka demonstracji w Pittsburghu. - Uważam, że to ważne, by być tutaj w Dniu Prezydentów i zademonstrować, co reprezentują Stany Zjednoczone. Amerykańskie wartości nie są wartościami plutokracji ani nielicznych bogatych ludzi - stwierdziła cytowana przez CBS News Emily Manning, 55-letnia uczestniczka protestu w Bostonie.
ZOBACZ TEŻ: Urodziny Trumpa świętem? Jest propozycja ustawy
Dzień Prezydentów w każdy trzeci poniedziałek lutego
Dzień Prezydentów to amerykańskie święto federalne. Zostało ustanowione dla upamiętnienia narodzin George'a Washingtona. Z czasem jego charakter nieco się zmienił i obecnie jedni uznają je za rocznicę urodzin pierwszego prezydenta, inni zaś traktują jako okazję do celebrowania wszystkich przywódców USA - wskazuje portal Axios. Serwis przypomina też o ruchomości święta. Jego obchody wypadają w każdy trzeci poniedziałek lutego.
Autorka/Autor: jdw//az
Źródło: CBS News, NPR
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/JOHN G. MABANGLO