Dzięki porozumieniu atomowemu z 2015 roku gospodarka Iranu ma się teoretycznie lepiej, jednak Irańczycy nie odczuli z tego korzyści. Co więcej, dla władz jest szczególnie niebezpieczny fakt, że obecne protesty wydają się spontaniczne i nie mają wyraźnego lidera - pisze w analizie agencja Reutera. Trwające od 28 grudnia demonstracje antyrządowe w Iranie są uznawane za jedno z najpoważniejszych wyzwań dla władz od protestów w 2009 roku.
W Iranie rzadko dochodzi do protestów politycznych, bo służby bezpieczeństwa są wszechobecne. Jednak od czwartku 28 grudnia w demonstracjach w niemal całym kraju wzięły udział dziesiątki tysięcy osób - protesty zaczęły się w drugim największym mieście Meszhedzie, ale wkrótce rozprzestrzeniły się na inne miasta w Iranie. W sobotę ich fala dotarła do Teheranu.
Czego chcą Irańczycy?
Irańczycy w ten sposób dają wyraz swojemu niezadowoleniu z gwałtownego wzrostu cen podstawowych produktów takich jak jajka i drób, a także rządowej zapowiedzi podniesienia cen paliwa w przyszłorocznym budżecie. Jak zauważa agencja Reutera, część z protestujących wyszła na ulice również z powodu sprzeciwu wobec wysokiego poziomu bezrobocia i domniemanej korupcji.
Wystąpienia, mające początkowo charakter ekonomiczny, zamieniły się jednak szybko w manifestacje polityczne, a wśród demonstrujących pojawiły się antyrządowe hasła atakujące islamskich duchownych sprawujących władzę w Iranie od rewolucji w 1979 roku.
Wielu zaczęło też kwestionować słuszność irańskiej polityki zagranicznej dając wyraz niezadowoleniu z rywalizowania Teheranu o wpływy z saudyjskim Rijadem. Krytykowane było irańskie zaangażowanie w konflikty w Syrii i Iraku oraz finansowe wsparcie udzielane Palestyńczykom i libańskiemu Hezbollahowi - wzywano, by zamiast tego rząd skupił się na własnych obywatelach.
Zdaniem Reutera szerokie spektrum wznoszonych podczas protestów haseł świadczy o tym, że uczestniczą w nich przedstawiciele wielu klas społecznych posiadających różne potrzeby.
Władze wycofały się już co prawda z planów podniesienia cen paliwa i obiecały zwiększenie świadczeń pieniężnych dla biednych i stworzenia nowych miejsc pracy, ale protesty nie cichną.
Reakcja Teheranu
Jak dotąd, zauważa agencja Reutera, irańskie władze zagroziły podjęciem zdecydowanych działań, lecz w praktyce zachowały wobec protestujących daleko idącą wstrzemięźliwość. 1 stycznia irańska telewizja informowała o śmierci łącznie 12 osób w antyrządowych demonstracjach, nie ujawniono jednak okoliczności ich śmierci. 2 stycznia podawana przez państwową telewizję liczba ofiar sięgnęła 21.
Ponadto w poniedziałek 1 stycznia po raz pierwszy poinformowano o ofiarach wśród policjantów. W mieście Nadżafabad w środkowym Iranie uczestnik antyrządowych protestów otworzył ogień do funkcjonariuszy, zabijając jednego i raniąc trzech - tym samym liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 13.
Irańskie siły bezpieczeństwa postanowiły tymczasem zablokować funkcjonowanie mediów społecznościowych i internetowych komunikatorów, chcąc w utrudnić w ten sposób komunikację obywateli i wezwania do wychodzenia na ulice. Jednocześnie jednak przeciwko protestującym nie została wystawiona elitarna Gwardia Rewolucyjna, ani funkcjonariusze w cywilnych ubraniach przy użyciu których zdławiono poprzednie duże antyrządowe protesty w 2009 roku - zginęły wówczas dziesiątki osób.
W przeciwieństwie do protestów z 2009 roku, zauważa Reuters, trwające wystąpienia wydają się być bardziej spontaniczne i bez wyraźnego lidera. To może być dodatkowo niebezpieczne dla władz, ponieważ nie będą one w stanie umieścić w aresztach domowych kluczowych osób, co pomogło w dławieniu protestów w przeszłości.
Zauważa się również, że rewolucja z 1979 roku jest przedstawiana przez obecne władze jako rewolta ubogich przeciwko wyzyskowi i opresji. Wznoszone podczas teraźniejszych demonstracji hasła krytykujące trudną sytuację ekonomiczną są z tego powodu szczególnie dotkliwe.
Jest gorzej niż było?
Prezydent Hasan Rowhani - z błogosławieństwem najwyższego przywódcy ajatollaha Aliego Chameneiego - w 2015 roku zdołał osiągnąć porozumienie ze światowymi mocarstwami zakładające ograniczenie irańskiego programu nuklearnego w zamian za zniesienie większości międzynarodowych sankcji. Obiecał, czy państwo na tym skorzysta, a Irańczycy będą mogli odetchnąć.
Od tamtej pory wskaźniki ekonomiczne Iranu rzeczywiście poprawiły się, a gospodarka została ożywiona. Inflacja w czerwcu 2016 roku spadła, po raz pierwszy od ćwierćwiecza, poniżej 10 proc., zaś wzrost PKB sięgnął imponujących 12,5 proc., choć w większości odpowiadał za to skokowy wzrost eksportu węglowodorów.
Jednak mieszkańcy Iranu wciąż nie doświadczyli realnych korzyści z umowy z 2015 roku. Bezrobocie wzrosło do poziomu 12,4 proc., przy poziomie 11 proc. rok wcześniej. Wśród młodych bez pracy pozostaje aż 28,8 proc. Jak komentuje agencja Reutera, właśnie dla nich, znacznie bardziej zainteresowanych zmianami i znalezieniem pracy niż islamistycznym idealizmem prezentowanym przez władze, wzrost gospodarczy był zbyt wolny.
Poprawa sytuacji gospodarczej Iranu spowalniana była przy tym przez napięcia w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. Donald Trump wyrażał wielokrotnie możliwość przywrócenia sankcji lub nałożenia nowych.
Ponadto, komentując ostatnie protesty w Iranie, prezydent USA stwierdził, że Irańczycy "ostatecznie mądrzeją w kwestii tego, jak ich pieniądze i mienie są rozkradane i marnotrawione na terroryzm" i "nie będą tego przyjmować ani trochę dłużej".
Autor: mm\mtom / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA