Chce kandydować po raz czwarty. "Boliwia to nie Wenezuela!"


Decyzja prezydenta Boliwii Evo Moralesa, aby w oparciu o przeforsowaną przez niego we wtorek poprawkę do ordynacji wyborczej kandydować po raz czwarty w wyborach prezydenckich, wywołała w kraju masowe protesty. Odbywają się pod hasłem "Boliwia to nie Wenezuela!". Wybory mają się odbyć jesienią 2019 roku.

Do stolicy Boliwii La Paz docierają od czwartku z różnych stron andyjskiego kraju przeciwnicy zmiany w prawie wyborczym. "Boliwia powiedziała nie!" - to hasło, które powtarzało się na wielu transparentach niesionych przez uczestników protestów.

"Śmiertelna rana zadana demokracji"

Wbrew wynikowi referendum z 2016 roku, w którym niewielką przewagę uzyskali przeciwnicy zmiany ordynacji wyborczej, ograniczającej liczbę kadencji prezydenta do dwóch, Najwyższy Trybunał Wyborczy Boliwii wpisał we wtorek Moralesa na listę kandydatów. Utorowało mu to drogę do ubiegania się po raz czwarty z rzędu o stanowisko prezydenta w wyborach wyznaczonych na październik 2019. Po raz pierwszy obowiązującą w Boliwii konstytucyjną zasadę ograniczającą sprawowanie urzędu prezydenta do dwóch kolejnych kadencji Trybunał Konstytucyjny tego kraju zmienił przed wyborami z 2014 roku: orzekł wówczas, że dwa pierwsze mandaty Moralesa nie mogą być brane pod uwagę, ponieważ kraj zmienił w 2009 roku swą konstytucję. Wynik wtorkowego głosowania w Najwyższym Trybunale Wyborczym Boliwii (czterech jego członków głosowało za zmianą, a dwaj przeciw) główny kandydat opozycji na prezydenta Boliwii, były szef państwa Carlos Mesa, nazwał "śmiertelną raną zadaną demokracji".

"Początek formalnej dyktatury"

Boliwijska opozycja określa zmiany w ustawie wyborczej jako "zamach stanu" i "początek formalnej dyktatury w Boliwii". Morales oświadczył, że przegrał referendum z 2016 roku "jedynie za sprawą kłamstwa na temat jego życia osobistego". Miało dotyczyć jego eks-narzeczonej, która była sądzona pod zarzutem nielegalnego wzbogacenia się. Morales, starając się uzasadnić poprawkę wniesioną do ordynacji przez Trybunał Konstytucyjny powiedział w czwartek, że "ograniczenia dotyczące kandydowania w wyborach uważa za sprzeczne z prawem człowieka i każdego obywatela do bycia wybranym".

Autor: momo//plw / Źródło: PAP