Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Białorusi przekazało w komunikacie, że milicja i wojsko tłumiące protesty "w razie potrzeby skorzystają ze specjalnego sprzętu i broni bojowej". Resort podał, że po niedzielnych demonstracjach zostało zatrzymanych w sumie 713 osób.
"Protesty, które przeniosły się głównie do Mińska, stały się zorganizowane i skrajnie radykalne. W związku z tym pracownicy organów spraw wewnętrznych i żołnierze wojsk wewnętrznych nie opuszczą ulic, a w razie potrzeby skorzystają ze specjalnego sprzętu i broni bojowej" - poinformowało ministerstwo w oświadczeniu zamieszczonym na swoim kanale w serwisie Telegram.
- Władze zetknęły się nie tylko z agresją, ale także z grupami bojowników, radykałów, anarchistów i kibiców - powiedział wiceminister spraw wewnętrznych Hienadz Kazakowicz. - Oczywiste jest, że próbują pogrążyć Białoruś w chaosie lat 90., zmusić ją, by przeszła smutną drogę republik, które przeżyły kolorowe rewolucje. W imieniu MSW oświadczam: nie opuścimy ulic i zadbamy o porządek w kraju - dodał.
Brutalne starcia z milicją w Mińsku
W niedzielę w Mińsku przeciwnicy Alaksandra Łukaszenki ponownie protestowali przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim z początku sierpnia. Radio Swaboda informowało o kilku tysiącach osób, które pojawiły się na ulicach. Do protestów doszło też w innych miastach kraju, m.in. w Baranowiczach, Grodnie, Witebsku i Lidzie.
W trakcie manifestacji w białoruskiej stolicy doszło do starć z milicją w okolicach obelisku Mińsk-Miasto Bohater. Służby użyły armatek wodnych i granatów hukowych, by rozpędzić demonstrantów. Białoruskie media zamieściły też zdjęcia przedstawiające rozbłysk przypominający wybuch. Protestujących bito pałkami, a zatrzymania i akcje milicji były bardzo brutalne.
CZYTAJ WIĘCEJ: W ruch poszły armatki wodne, granaty hukowe i pałki. Brutalne starcia z milicją w Mińsku >>>
Resort spraw wewnętrznych podał w poniedziałek, że łącznie w niedzielę zostało zatrzymanych 713 osób. Jak podkreśla portal Nasza Niwa, jest to największa liczba zatrzymanych od 11 sierpnia.
Źródło: Reuters, PAP, Radio Swoboda