Kilka tysięcy osób wzięło udział w marszu emerytów w Mińsku przeciwko Alaksandrowi Łukaszence. W stolicy protestowali również lekarze. Doszło do zatrzymań.
Emeryci już po raz czwarty, odkąd po sierpniowych wyborach prezydenckich wybuchły protesty, zgromadzili się na placu Niepodległości i przeszli główną ulicą stolicy, aleją Niepodległości, do placu Jakuba Kołasa, gdzie marsz się zakończył. Przechodząc obok gmachu KGB, tłum skandował "Odejdź!" i "Razem jesteśmy niezwyciężeni!". Wśród napisów na plakatach, które nieśli emeryci, znalazły się m.in. takie: "Nowy rok bez Łuki", "Żądamy nowych uczciwych wyborów, zaprzestania przemocy i uwolnienia więźniów politycznych" czy "Nas nie zastraszysz".
Radio Swaboda podało, że gdy marsz przechodził koło centrum medycznego Synevo, jego uczestników pozdrawiali ludzie stojący w kolejce po test na koronawirusa. Kierowcy wyrażali solidarność, trąbiąc klaksonami, a wolontariusze częstowali emerytów cukierkami.
Wraz z emerytami w Mińsku protestowali medycy.
Zatrzymania w Mińsku
Rzeczniczka mińskiej milicji Natalla Hanusiewicz poinformowała, że doszło do zatrzymań uczestników protestów emerytów i lekarzy. - Potwierdzam. Za udział w nielegalnych masowych zgromadzeniach w Mińsku zatrzymano kilka osób – powiedziała Hanusiewicz agencji Interfax-Zapad.
Wieczorem odbyła się też akcja solidarności lekarzy ze studentami Białoruskiej Państwowej Akademii Medycznej, usuniętymi z listy studentów w związku z udziałem w protestach. Według kanału lekarzy na Telegramie Biełyje Chałaty także podczas tego protestu zatrzymano dziewięć osób.
"Dziady przeciw terrorowi"
W niedzielę, w dniu Wszystkich Świętych, na Białorusi odbyły się marsze "Dziady przeciwko terrorowi". Najliczniejsza akcja protestu (według szacunków białoruskiej sekcji Radia Swaboda uczestniczyło w niej kilkadziesiąt tysięcy osób) odbyła się w Mińsku. Mniejsze - w innych miastach.
Protesty przeciwko reżimowi Alaksandra Łukaszenki wybuchły 9 sierpnia, w dniu wyborów prezydenckich, w których - według oficjalnych wyników - Łukaszenka odniósł "miażdżące" zwycięstwo nad kandydatką opozycji Swiatłaną Cichanouską (urzędującego prezydenta miało poprzeć 80 procent wyborców, Cichanouską - 10 procent). Wyników tych nie uznaje białoruska opozycja oraz większość opinii międzynarodowej.
Źródło: PAP, TUT.by