Proboszcz parafii we włoskim mieście Ventimiglia, przy granicy z Francją, przyjął 70 migrantów ze zlikwidowanego obozowiska, w którym koczowali na plaży. Nakaz ewakuacji z powodów sanitarnych oraz bezpieczeństwa publicznego wydały miejscowe władze.
Nad ranem w poniedziałek policjanci i karabinierzy przybyli na plażę nad rzeką Roia, gdzie od dawna przebywały dziesiątki migrantów, którzy chcieli przedostać się do Francji.
Kiedy funkcjonariusze przyszli przeprowadzić zapowiedzianą operację demontażu obozowiska i usunięcia koczujących tam ludzi, nie znaleźli już tam nikogo - podały włoskie media. W nocy migranci, chcąc uniknąć wysiedlenia, opuścili to miejsce i przenieśli się na dworzec kolejowy i do innych punktów miasta.
Policjanci podążyli za nimi i przystąpili do ich zatrzymywania i identyfikacji. Cała akcja - zauważają lokalne władze - odbyła się bez napięć i problemów.
Proboszcz otworzył drzwi parafii dla uchodźców
Gdy postanowiono, że migranci zostaną rozwiezieni autokarami do okolicznych ośrodków dla uchodźców, proboszcz z Ventimiglii ogłosił, że przyjmie u siebie 70 ludzi do czasu znalezienia dla nich stałego miejsca. - Pozostaną tak długo, jak będzie to konieczne - powiedział ksiądz Francesco Marcoaldi.
Wyjaśnił, że to jego reakcja na apel miejscowego biskupa Antonio Suetty o otwarcie drzwi parafii dla migrantów. Biskup Ventimiglii przystąpił do rozmów z miejscowymi władzami na temat urządzenia miasteczka namiotowego dla uchodźców na terenie seminarium w pobliskiej miejscowości Bordighera.
Ventimiglia w Ligurii jest jednym z miejsc, w którym od lat gromadzą się migranci zmierzający na północ Europy z włoskich wybrzeży na południu. Każdego dnia podejmują oni próbę nielegalnego przedostania się przez granicę strzeżoną przez francuskich żandarmów.
Ci zatrzymywani przez żandarmerię są następnie odsyłani z powrotem na stronę włoską. Według włoskiego Czerwonego Krzyża liczba migrantów przebywających w tym mieście w porównaniu z zeszłym rokiem znacznie wzrosła.
Autor: pk//rzw / Źródło: PAP