Sprzeczne informacje z Tunezji. Według prywatnej telewizji Nessma TV aresztowano kilku członków rodziny prezydenta Tunezji, który w piątek uciekł za granicę. Jednak doradca zięcia prezydenta (wymieniany przez Nessma TV) zaprzeczył, że jego szef został zatrzymany. Wcześniej w piątek prezydent rozwiązał rząd i zapowiedział przeprowadzenie wyborów za pół roku. Teraz jednak to zdymisjonowany premier Mohammed Ghannuszi ogłosił, że głowa państwa nie jest w stanie wypełniać swoich obowiązków, a on tymczasowo przejął władzę. Główne partie we wspólnej deklaracji zapowiedziały utworzenie rządu tymczasowego i nowe wybory w ciągu 6 miesięcy. Gdzie uciekła prezydent? - nie jest wciąż jasne, jednak prawdopodobnym miejscem docelowym jest Francja.
Francuskiej policji polecono oczekiwać na przybycie prezydenta Tunezji Zin el-Abdina Ben Alego, który w piątek uciekł z kraju - poinformowało agencję Reutera źródło policyjne, proszące o zachowanie anonimowości.
Jeszcze w piątek po południu doradca prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego powiedział, że nie ma informacji, jakoby tunezyjski prezydent przebywał we Francji.
Dane od policyjnego informatora sugerują jednak, że Ben Ali przyleci na podparyskie lotnisko najbliższym czasie. Wcześniej "El Pais" podawał Libię jako możliwy cel podróży prezydenta.
Sam Nicolas Sarkozy nie zdradził, czy Ben Ali wyląduje we Francji. Podkreślił jednak, że "jedynie dialog może przynieść demokratyczne i trwałe rozwiązanie obecnego kryzysu". Dodał też że Francja stoi przy Tunezyjczykach w tym "decydującym momencie" i uznaje konstytucyjne przejęcie władzy.
Prezydent ucieka
Późnym popołudniem TV Al Jazeera podała, że rządzący od 1987 roku prezydent Ben Ali opuścił kraj. Premier Mohammed Ghannuszi ogłosił, że będzie tymczasowo pełnił funkcję głowy państwa.
- Ponieważ prezydent jest tymczasowo niezdolny do wypełniania obowiązków, zadecydowano, że premier tymczasowo przejmie (prezydenckie) obowiązki - powiedział Ghannuszi w przemówieniu transmitowanym przez państwową telewizję.
Obiecał respektować konstytucję i zapowiedział wprowadzenie politycznych, ekonomicznych i społecznych reform.
Wygląda na to, że doniesienia o ucieczce prezydenta doprowadzą do rozładowania napięcia. Telewizje Al Jazeera i Al-Arabija pokazują z centrum Tunisu sceny bratania się ludności z żołnierzami i policjantami.
Rządzący i opozycja chcą wyborów
Główne tunezyjskie partie opozycyjne, zarówno legalne, jak i te zdelegalizowane, ogłosiły w piątek w Paryżu wspólną deklarację. Zapowiadają w niej ustanowienie rządu tymczasowego, który w ciągu najbliższych 6 miesięcy zorganizuje wybory.
Pod deklaracją podpisały się: Kongres na rzecz Republiki, Komunistyczna Partia Robotnicza, umiarkowany ruch islamski Ennahdha, Komitet na rzecz Poszanowania Swobód i Praw Człowieka oraz historyczna Postępowa Partia Demokratyczna (legalna, ale niereprezentowana w parlamencie).
Na wolność wypuszczono też szefa nielegalnie działającej Partii Pracujących Komunistów Tunezji (POCT) Hamma Hammami. Poszukiwany przez policję 59-letni Hammami ukrywał się od lutego zeszłego roku. Zatrzymano go we wtorek.
O zwolnieniu szefa POCT poinformował z Paryża przedstawiciel tej partii Adel Thabet. Hammami w ostatnich dniach przed aresztowaniem udzielił licznych wywiadów zagranicznym telewizjom. Krytykował w nich tunezyjski reżim prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego.
Stan wyjątkowy
Wcześniej w piątek władze Tunezji wprowadziły stan wyjątkowy i zakaz zgromadzeń w związku z antyrządowymi zamieszkami. Reuters donosił, że przed siedzibą tunezyjskiego MSW słychać było strzały, co skłoniło setki protestujących do ucieczki. Władze użyły też granatów z gazem łzawiącym.
Uczestnicy demonstracji przeciwko wysokim cenom żywności i bezrobociu zgromadzili się przed budynkiem MSW, wzywając prezydenta Zin el-Abdina Ben Alego do ustąpienia.
W transmitowanym przez telewizję przemówieniu w czwartek wieczorem 74-letni Ben Ali oświadczył, że nie będzie się ubiegał o szóstą kadencję w najbliższych wyborach prezydenckich w 2014 roku i zdymisjonował rząd.
Obiecał również, że siły bezpieczeństwa nie będą już używać ostrej amunicji przy tłumieniu zamieszek. Zapowiedział ponadto wprowadzenie wolności prasy, rezygnację z cenzurowania internetu oraz obniżenie cen cukru, mleka i chleba.
Użyją wojska?
Jednak z komunikatów państwowej telewizji wyłaniał się wtedy odmienny obraz sytuacji. Podała ona, że władze Tunezji zapowiedziały użycie wojska przeciwko protestującym, jeśli rozkazy sił bezpieczeństwa nie będą wykonywane. Wprowadzono też zakaz zgromadzeń powyżej trzech osób i stan wyjątkowy z obowiązującą od 17 do 6 rano godziną policyjną.
Agencja Reutera poinformowała, że wojsko otacza też lotnisko w Tunisie. Według agencji AFP zamknięta została przestrzeń powietrzna nad krajem. Z kolei DPA powołując się na francuską telewizją BFM donosiła, że na terenie lotniska pojawiły się czołgi. Prawdopodobnie miało to związek z ucieczką z kraju prezydenta.
Zabici w stolicy
Jak podały dwa źródła w stołecznym szpitalu im. Charlesa Nicolle'a, w nocy z czwartku na piątek 10 osób zabito w starciach w Tunisie. Według relacji świadka z miasta Ras Jebel na północnym wschodzie kraju, tej samej nocy od kul policji zginęło tam dwóch młodych ludzi. Nie jest jasne, czy stało się to już po deklaracji prezydenta, iż przy tłumieniu zamieszek nie będzie używana ostra amunicja.
Według Reutera, w piątek pod siedzibę MSW przybyło co najmniej 5 tys. ludzi. Skandowali oni m.in. "Ben Ali, odejdź!" oraz "Ben Ali, dziękujemy ci, ale dość tego!".
Polskie MSZ uruchomiło specjalną infolinię dla członków rodzin obywateli polskich przebywających w Tunezji. Numer to: +48 22 523 9448
Źródło: Reuters, BBC, PAP