"Morderstwa i tortury" w akcie oskarżenia przeciwko prezydentowi. "Nikt nie może pisać na nowo historii"

Źródło:
PAP

Sąd w Hadze oskarżył prezydenta Kosowa o zbrodnie wojenne podczas konfliktu z Serbią pod koniec lat 90. "Nikt nie może pisać na nowo historii" - odpowiedział na zarzuty Hashim Thaci, przywódca kraju i były dowódca Armii Wyzwolenia Kosowa.

W wydanym w środę oświadczeniu prokuratura Specjalnej Izby Sądowej Kosowa (KSC) w Hadze podała, że prezydent Hashim Thaci i innych dziewięć osób zostali oskarżeni o zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojenne popełnione na Serbach przez albańską partyzantkę w czasie wojny w Kosowie w latach 1998-1999.

"Są oni odpowiedzialni za przestępstwa, w tym za prawie 100 zabójstw" ofiar z Kosowa - Serbów i Romów, a także przeciwników politycznych" - napisano w komunikacie. Akt oskarżenia jest "wynikiem długiego dochodzenia i odzwierciedla determinację Prokuratury Specjalnej Izby Sądowej Kosowa (KSC) w udowodnieniu wszystkich zarzutów ponad uzasadnioną wątpliwość" - podkreślono.

Dzień później Thaci odwołał wizytę w Waszyngtonie, gdzie miał rozmawiać z prezydentem Serbii Aleksandarem Vucziciem. Poinformował o tym wysłannik USA ds. rozmów serbsko-kosowskich Richard Grenell.

Prezydent Kosowa Hashim Thaci odwiedza memoriał poświęcony ofiarom masakry w Raczaku, 2019 rokPAP/EPA/VALDRIN XHEMAJ

"Nikt nie może pisać na nowo historii Kosowa"

Prezydent Kosowa napisał na Facebooku, że po anulowaniu podróży do Waszyngtonu, gdzie w Białym Domu miał uczestniczyć w rozmowach serbsko-kosowskich, w drodze powrotnej do Kosowa przyleciał samolotem do stolicy Albanii, Tirany. Nie skomentował jeszcze swojego aktu oskarżenia, lecz na swoim profilu napisał: "Nikt nie może pisać na nowo historii Kosowa".

We wpisie na Facebooku do "sióstr, braci i najlepszych przyjaciół" Thaci obiecał, że "zwróci się do nich w niedzielę wieczorem ze swego biura". Na razie nie wiadomo, czy zostanie w Albanii do końca tygodnia.

Jak pisze AFP, sędzia musi jeszcze nadać ważność aktowi oskarżenia, w którym mowa jest o "morderstwach, zaginięciach, prześladowaniach i torturach". Jest mało prawdopodobne, aby nakaz aresztowania prezydenta Kosowa został wydany przed formalnym oskarżeniem, które może potrwać miesiące.

Thaci był dowódcą Armii Wyzwolenia Kosowa (UCK) w czasie konfliktu z siłami serbskimi w latach 1998-1999, ale wcześniej zaprzeczał udziałowi w jakichkolwiek zbrodniach wojennych.

"Pierwsze reakcje na akt oskarżenia są emocjonalne"

Tymczasem w Kosowie zarówno jego zwolennicy, jak i przeciwnicy twierdzą, że wojna była słuszna i zwiastowała niepodległość Kosowa. Niepodległość ogłoszono w lutym 2008 roku, lecz wciąż nie uznaje jej Serbia. Lewicowa partia Vetevendosje, choć nastawiona wrogo wobec prezydenta, również uważa, że wojna była sprawiedliwa.

"Pierwsze reakcje na akt oskarżenia są emocjonalne", ale wywołują efekt odwrotny od oczekiwanego, co sprawia wrażenie "możliwej winy UCK jako całości" - ocenia Veton Surroi, były przedstawiciel Kosowa na rozmowy z Serbią, które od 18 miesięcy tkwią w martwym punkcie.

Wojna w Kosowie

W konflikcie z Serbią zginęło 13 tysięcy osób, w większości Albańczyków. Zakończył się on atakami bombowymi NATO prowadzonymi pod dowództwem USA, co zmusiło siły serbskie do wycofania się z Kosowa, wówczas jeszcze serbskiej prowincji.

Kilkunastu wyższych rangą oficerów serbskiej armii i policji zostało później skazanych przez międzynarodowy wymiar sprawiedliwości za zbrodnie wojenne popełnione podczas konfliktu.

Utworzona w 2015 roku Specjalna Izba Sądowa Kosowa (Kosovo Specialist Chambers) jest specjalnym sądem, finansowanym przez UE i złożonym z sędziów międzynarodowych, ale będącym organem kosowskiego wymiaru sprawiedliwości. Ma jurysdykcję w sprawach zbrodni przeciwko ludzkości, zbrodni wojennych i innych przestępstw, których dopuszczono się między 1 stycznia 1998 roku a 31 grudnia 2000 roku w czasie wojny w Kosowie i wkrótce po niej, głównie na Serbach, Romach i Albańczykach przeciwnych UCK. Siedzibę sądu umiejscowiono w Hadze, by chronić świadków.

PAP

Autorka/Autor:momo/kab

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/VALDRIN XHEMAJ