Premier Turcji Binali Yildrim poinformował o zdławieniu puczu w Turcji. W nieudanej próbie obalenia prezydenta Erdogana zginęło w sumie 265 osób (161 cywili i policjantów oraz 104 zwolenników przewrotu), a ponad 1440 zostało rannych.
Yildrim poinformował, że władze w pełni kontrolują sytuację w kraju. O tym, że to nie do końca prawda, może świadczyć fakt, iż około godz. 13 Reuters poinformował, że puczyści zajęli fregatę marynarki wojennej Turcji. Na jej pokładzie przetrzymują dowódcę floty.
Premier Turcji przekazał, że parlament zbiera się w celu dalszego omówienia postępowania po próbie zamachu stanu. Wezwał obywateli do wystawienia flag w celu solidarności z legalnie wybranymi władzami kraju. Z podobnym apelem za pomocą SMS-ów zwrócił się do rodaków prezydent Recep Tayyip Erdogan, który wezwał do wyjścia na ulice i "opowiedzenia się za demokracją i pokojem".
Szef tureckiego rządu przekazał, że w związku z puczem zatrzymano w sumie 2839 osób. Wśród nich są nie tylko szeregowi żołnierze, ale także oficerowie.
- Nigdy nie należy wspierać tak zdradzieckich prób ataku (…). Udało się pokonać ogromne zagrożenie - mówił premier Turcji. - Puczyści poniosą zasłużoną, surową karę za te obrzydliwe akty - zaznaczył.
Yildrim przypomniał, że w konstytucji Turcji nie ma kary śmierci, dodał jednak, że władze rozważą zmiany prawne, aby upewnić się, że takie wydarzenia się nie powtórzą. Binali Yildrim poinformował, że w nocy z piątku na sobotę życie straciło 161 osób, a 1440 zostało rannych (dane te dotyczą wyłącznie cywili i policjantów, którzy stanęli po stronie rządu). Według premiera, około 20 osób, które przygotowywały zamach stanu straciło życie, a 30 kolejnych jest rannych. Inne źródła mówią o 104 zabitych po stronie puczystów.
Kto stoi za zamachem?
Według rządu za próbę zamachu stanu odpowiadają zwolennicy Fethullaha Gulena, dawnego sojusznika i współpracowania prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. Mieszkający od 1999 roku w Pensylwanii w USA islamski duchowny po skandalu korupcyjnym pod koniec 2013 roku, który dotknął osoby z najbliższego kręgu obecnego prezydenta, stał się wrogiem numer jeden Erdogana.
Yildrim stwierdził, że każdy kraj, który wspiera Gulena, nie będzie przyjacielem Turcji.
- Fethullah Gulen to przywódca organizacji terrorystycznej. Jeśli jakiś kraj ukrywa terrorystę, to kraj ten nie jest przyjacielem Turcji - powiedział turecki premier, nie wymieniając USA, sojusznika Ankary w ramach NATO.
Zarzucił Gulenowi, że próbuje stworzyć "równoległe struktury" wobec aparatu państwowego. Próbę zamachu stanu Yildrim określił czarną plamą na tureckiej demokracji. - Naród dał najlepszą odpowiedź terrorystom - ocenił szef tureckiego rządu.
Autor: kło//plw / Źródło: reuters, pap