Putin mówi o "wrzutkach z zagranicy", w Kemerowie rośnie gniew. "Urzędnicy kłamią"


Grupa mieszkańców Kemerowa sporządziła alternatywną listę zabitych i zaginionych w niedzielnym pożarze w centrum handlowym "Zimowa Wiśnia". Władze zapewniają jednak, że zginęły 64 osoby i nie ma osób zaginionych. Władimir Putin zalecił szefowi Komitetu Śledczego wyjaśnienie wszelkich pytań wokół pożaru. Sąd w Kemerowie nakazał zatrzymanie w areszcie do 25 maja czterech spośród pięciu osób zatrzymanych w związku z pożarem.

Jak powiedział portalowi RBK mieszkaniec Kemerowa Karim Gastijew, alternatywna lista zabitych i zaginionych powstała na podstawie zgłoszeń osób, które informują, że ich krewni bądź przyjaciele byli w niedzielę w centrum handlowym i od tej pory się z nimi nie skontaktowali. Na liście znajdują się na razie 84 nazwiska.

Grupa mieszkańców, w której imieniu wypowiadał się Gastijew, nie wierzy zapewnieniom ministerstwa do spraw sytuacji nadzwyczajnych, które podało, że nie ma już obecnie osób uznanych za zaginione. Aktywiści chcą weryfikować informacje o zaginionych, na przykład w szkołach czy domach dziecka. Grupa - jak zapewnił Gastijew - nie reprezentuje żadnej organizacji. - Zadawaliśmy pytania ministerstwu do spraw sytuacji nadzwyczajnych, komitetowi śledczemu, zastępcy gubernatora. Dopóki trwa śledztwo, nikt nie udziela dokładnych odpowiedzi. Urzędnicy kłamią i zaczęliśmy własne dochodzenie - powiedział Gastijew. Według oficjalnych danych w pożarze w centrum handlowo-rozrywkowym zginęły 64 osoby, przeprowadzono identyfikację 27 ofiar.

Wiceszef ministerstwa do spraw sytuacji nadzwyczajnych Władlen Aksjonow zapewnił, że nie ma obecnie osób zaginionych bez wieści. - Nie mamy danych o krewnych, którzy nie wiedzą, gdzie są ich bliscy - powiedział wiceminister.

Putin mówi o wrzutkach

Władimir Putin zalecił szefowi komitetu śledczego wyjaśnienie wszelkich pytań wokół pożaru.

- Jest bardzo ważne, by było zrozumiałe dla wszystkich, że w śledztwie wyciągnięte zostaną wnioski oparte na zasadach prawa, niezależnie od stanowiska którejkolwiek z osób mających związek z tą tragedią - powiedział prezydent. Przypomniał, że według ustaleń komitetu śledczego w ciągu tygodnia przed pożarem w centrum handlowo-rozrywkowym "Zimowa Wiśnia" nie działał alarm przeciwpożarowy.

- Dlaczego? Czemu nie włączano go ręcznie (...)? Czemu drzwi okazały się zamknięte? Dlaczego wykorzystywano tam materiały łatwopalne? Jest masa pytań - oświadczył. Ocenił, że za pośrednictwem mediów społecznościowych napływają "wrzutki", w tym z zagranicy, w celu zasiania paniki, braku zaufania i skonfrontowania ludzi między sobą. Oświadczył, że nie można do tego dopuścić "w żadnych okolicznościach".

Czterech zatrzymanych

Tymczasem sąd w Kemerowie nakazał zatrzymanie w areszcie do 25 maja ajentki centrum handlowego i dyrektora technicznego firmy, do której należała "Zimowa Wiśnia".

Obojgu przedstawiono zarzuty dotyczące między innymi świadczenia usług niezgodnych z wymogami bezpieczeństwa. Pozostali zatrzymani to szef i pracownik organizacji odpowiedzialnej za obsługę alarmu przeciwpożarowego oraz pracownik ochrony Siergiej Antiuszyn.

Gieorgij Sobolew jest dyrektorem technicznym spółki Kemerowskie Zakłady Cukiernicze, do której należało centrum handlowe, przebudowane z budynku dawnych zakładów. Ajentką jest Nadieżda Suddienok. Jej adwokaci wnosili o środek zapobiegawczy inny niż zatrzymanie w areszcie, argumentując, że współpracuje ona z prowadzącymi śledztwo. Antiuszyn, według śledczych wyłączył system powiadamiania o pożarze. Jednak on sam powiedział w środę mediom, że system nie był sprawny już wcześniej i zdarzało się, że nie działał w ogóle.

Dymisje, które nie zadowoliły

Władze obwodu kemerowskiego poinformowały o pierwszych dymisjach w administracji regionu. Komentatorzy oceniają jednak, że dotknęły one mniej ważnych urzędników.

Ze stanowiska odwołany został jeden z zastępców gubernatora Aleksiej Zielenin oraz szefowa departamentu polityki wewnętrznej Nina Łopatina.

Niezależna telewizja Dożd ocenia, że oboje nie podejmują ważnych decyzji. Dodaje, że lokalne media spodziewały się dymisji bardziej znaczących urzędników. Komentatorzy nie wykluczają odwołania gubernatora Amana Tulejewa, który na czele obwodu stoi od 1997 roku.

W środę Tulejew opublikował nagranie, w którym zwrócił się do mieszkańców. Oskarżył w nim "określone siły" o to, że "celowo próbują szczuć na siebie ludzi". Zapewnił, że winni tragedii zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Zapowiedział wypłacenie odszkodowań rodzinom osób, które zginęły w pożarze oraz poszkodowanym. Słowa gubernatora to kolejny zarzut władz regionu pod adresem protestujących w Kemerowie. Pierwszy zastępca gubernatora Władimir Czernow oświadczył w środę, że wtorkowy wiec w centrum miasta, na którym mieszkańcy żądali przejrzystego śledztwa w sprawie pożaru, był "zaplanowaną akcją, której celem jest dyskredytacja władzy". Czernow oświadczył, że na wiecu było bardzo wiele młodzieży, która "nie rozumiała, co tam robi". Komentatorzy przypominają, że region Kemerowa leżący w Kuźnieckim Zagłębiu Węglowym tradycyjnie wykazywał się lojalnością wobec władz w Moskwie, o czym świadczy wysokie poparcie w wyborach różnego szczebla. W wyborach prezydenckich 18 marca Władimir Putin uzyskał w obwodzie kemerowskim 85 procent głosów przy 85-procentowej frekwencji.

Kemerowo, Federacja Rosyjska

Autor: MR//kg / Źródło: PAP

Raporty: