Przy wejściu do jednego z domów w czeskim Rychwałdzie pojawił się - jak pisze serwis idnes.cz - "bardzo kontrowersyjny napis". Polakom dobrze znany z bramy nazistowskiego obozu Auschwitz. Mieszkańców miejscowości replika "Arbeit macht frei" oburzyła.
"Arbeit macht frei", czyli "Praca czyni wolnym", to napis, który naziści powiesili nad obozem zagłady w Oświęcimiu, gdzie w czasie II wojny światowej dokonali eksterminacji milionów ludzi, przede wszystkim Żydów.
I ten sam napis zawisł nad bramką wejściową do domu Czecha z Rychwałdu. Jak pisze internetowy serwis dziennika "MF Dnes", właściciel domu był we wtorek nieosiągalny. Dziennikarzom udało się porozmawiać z jego żoną: - Nie podoba mi się, jak media to nagłaśniają. Napis jest tu już piąty rok i nikomu nigdy nie przeszkadzał. Teraz nagle zrobiono z tego aferę, a my wychodzimy na złoczyńców - złościła się młoda kobieta.
Wcześniej dziennikarce telewizji TV Prima syn właściciela domu miał powiedzieć: "Gdyby było więcej ludzi, takich jak Hitler, nie byłoby tu takiego burdelu".
Historyk i kolekcjoner
Pytana czy nie uważa, że napis może kogoś urazić, żona właściciela domu przyznała, że może, ale męża broniła twardo: - Jest historykiem, kolekcjonerem, interesuje się drugą wojną światową, nie widzę w tym nic wyjątkowego - mówiła.
Sąsiedzi mówią zaś, że właściciel napisu jest sympatyczny i przyjacielski, i nigdy nie sprawiał problemów.
Policja nic nie może
Policja, jak donoszą czeskie media, nic ze sprawą napisu nie zrobi, bo nie może. - Napis na prywatnym terenie nie jest powodem do wszczęcia postępowania - mówi rzeczniczka miejscowej policji Sonia Stetinska.
Wicestarosta Rychwałdu mówi jednak o napisie: - Graniczy z propagacją faszyzmu. To znieważenie ludzi, którzy zostali zamordowani w Oświęcimiu i to tragedia, że za coś takiego w Czechach się nie karze.
Źródło: idnes.cz
Źródło zdjęcia głównego: TVN24