Po dwóch miesiącach irackim żołnierzom udało się odbić z rąk porywaczy amerykańskiego dziennikarza Richarda Butlera. Reporter CBS News - choć wycieńczony i wychudzony - z radością dziękował swym wybawcom.
Na kryjówkę przetrzymujących Butlera terrorystów żołnierze trafili przypadkiem. Podczas rutynowego patrolu w szyickiej dzielnicy Basry, gdzie dwa miesiące wcześniej porwano dziennikarza, iraccy żołnierze weszli do domu, gdzie był przetrzymywany. Zanim to się stało, doszło do wymiany ognia. Dwóch terrorystów udało się ująć, pozostali dwaj, którzy uczestniczyli w strzelaninie uciekli.
Butler marzy o ciepłym posiłku
Po szturmie na budynek, w jednym z jego pomieszczeń żołnierze znaleźli skrępowanego porwanego. Dziennikarz leżał na podłodze i miał worek na głowie.
Zaraz po uwolnieniu Butler goraco dziękował wybawcom. - Przede wszystkim chciałbym wyrazić wdzięczność irackiej armii i rządowi za podjęcie działań i uwolnienie mnie - mówił dziennikarzom. Ponadto zwierzył się im, że marzy o porządnym posiłku, a także spotkaniu z rodziną i przyjaciółmi z telewizji.
Źródło: APTN