Co najmniej 20 z 80 osób porwanych w niedzielę w Kamerunie przez bojowników islamistycznej partyzantki Boko Haram z sąsiedniej Nigerii odzyskało wolność - poinformowało kameruńskie ministerstwo obrony, na które powołuje się BBC. Zakładnicy zostali uwolnieni w ramach "pościgu za napastnikami, którzy kierowali się z powrotem do Nigerii" - dodał resort.
Nie podano szczegółów uwolnienia części zakładników. Władze Kamerunu nie podzieliły się informacjami o prowadzonej operacji przeciw Boko Haram, oświadczeń nie wydali też ani islamiści, ani sami uwolnieni.
Członkowie ekstremistycznej partyzantki porwali w niedzielę 80 osób, w tym wiele dzieci i kobiet, i zabili trzy osoby w północnym Kamerunie. Atak przypuszczono przed świtem na Mada i Maki oraz kilka innych wiosek leżących przy granicy z Nigerią. Przed opuszczeniem zaatakowanych miejscowości islamiści spalili kilkadziesiąt domów.
Coraz śmielej atakują poza granicami
Było to jedno z największych porwań dokonanych przez Boko Haram poza Nigerią, które wywołało obawy przed rozpoczynającą się ekspansją ugrupowania poza granice tego kraju.
W minionym roku oddziały Boko Haram zaczęły przekraczać granicę nigeryjsko-kameruńską i atakować miejscowości położone na północy kraju. Rząd Kamerunu wysłał na te terytoria wojsko oraz elitarne jednostki specjalne. W niedzielę Reuters informował, że do Kamerunu dotarł kontyngent wojsk z Czadu, który ma wesprzeć lokalne siły w walce z Boko Haram. W piątek prezydent Ghany John Mahama zapowiedział, że afrykańscy przywódcy w najbliższych dniach będą rozmawiali o sposobach "permanentnego zażegnania" niebezpieczeństwa ze strony Boko Haram. Zasugerował, że jednym z rozważanych rozwiązań może być utworzenie międzynarodowych sił do walki z islamistami. Tymczasem nigeryjscy politycy wydają się być bardziej skupieni na lutowych wyborach niż na zagrożeniu atakami, a ważni politycy rzadko wspominają o islamistycznej rebelii trwającej od kilku lat na północnym wschodzie kraju - zauważa BBC.
Autor: kg\mtom / Źródło: PAP