Ratownicy wydobyli osiem kolejnych ciał z kopalni węgla w Somie, na zachodzie Turcji, co oznacza, że bilans ofiar śmiertelnych wtorkowej katastrofy wzrósł do 282 - poinformował w czwartek rano turecki minister energetyki Taner Yildiz.
Poprzedni bilans mówił o 274 zabitych. Według władz pod ziemią uwięzionych jest w dalszym ciągu ok. 150 górników, ale nadzieje na ich uratowanie słabną.
Pożar utrudnia poszukiwania
Minister powiedział, że w ciągu ostatnich 12 godzin z kopalni nie udało się wydobyć żywych ludzi, a dwa chodniki są w dalszym ciągu niedostępne dla ratowników. Dodał, że w kopalni trwa pożar, co utrudnia operację. Lokalne władze informowały, że zawał w kopalni został spowodowany przez wybuch transformatora, który wywołał pożar.
Turecki rząd podawał, że w chwili katastrofy we wtorek w kopalni znajdowało się 787 ludzi. 363 osoby uratowano, ale wiele z nich jest rannych. W środę operator kopalni, Soma Komur Isletmeleri, twierdził, że uratowano niemal 450 górników. Liczby tej nie potwierdziły oficjalnie tureckie władze.
Żałoba narodowa
Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan ogłosił trzydniową żałobę narodową i odwołał swą oficjalną wizytę w Albanii. Również prezydent Abdullah Gul zrezygnował z zaplanowanej na czwartek podróży do Chin, by móc udać się do Somy. W środę odbyły się demonstracje antyrządowe. Protestujący oskarżali Erdogana oraz jego rząd o lekceważenie kwestii bezpieczeństwa w sprywatyzowanych kopalniach.
W Ankarze, około tysiąca osób próbowało przejść w pochodzie z uniwersytetu pod ministerstwo energetyki, odpowiedzialne za kopalnie. Tłum nie dotarł jednak do celu, bowiem po drodze został zatrzymany i rozproszony przez policję wykorzystującą armatki wodne.
Do podobnego zdarzenia doszło w centrum Stambułu. Kilkutysięczny tłum protestujący na jednej z głównych ulic handlowych miasta starł się z policją, która użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych.
Związkowcy na ulicach
Na czwartek związki zawodowe zapowiadają jeszcze większe demonstracje i ogólnokrajowy strajk. Związkowcy przekonują, że przeprowadzona prywatyzacja górnictwa doprowadziła do znacznego obniżenia standardów bezpieczeństwa w kopalniach. Skutkiem tego ma być tragedia w Somie.
- Ci, którzy naciskają na prywatyzację i ryzykują życiem robotników w pościgu za oszczędnościami, są sprawcami tej masakry i muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności - napisano w oświadczeniu jednej z konfederacji związków zawodowych, zapowiadającej strajk.
Związkowcy przy wsparciu opozycji chcą miedzy innymi zorganizować marsz pod Ministerstwo Pracy. Uczestnicy mają się ubrać na czarno, adekwatnie do tego, że w Turcji trwa żałoba narodowa.
Tragedia w Somie
Jest to najtragiczniejsza katastrofa górnicza w dziejach Turcji. Wyprzedziła pod względem liczby ofiar śmiertelnych wybuch gazu w kopalni węgla kamiennego w pobliżu portowego miasta Zonguldak nad Morzem Czarnym w 1992 roku, kiedy to zginęły 263 osoby. Katastrofy na podobną skalę w światowym przemyśle wydobywczym nie notowano od grudnia 1975 roku, gdy wybuch i wtargnięcie wody uśmierciły 372 ludzi w kopalni węgla kamiennego w stanie Jharkhand na północnym wschodzie Indii.
Autor: mk,db/ja,gak / Źródło: BBC News, PAP, tvn24.pl