- Pilnie potrzebujemy informacji od polskich władz, czy zostały przekazane informacje o rachunkach bankowych również innych białoruskich działaczy opozycyjnych - zaapelował w rozmowie z Biełsatem białoruski obrońca praw człowieka Uładzimir Labkowicz. - Prosiliśmy już wielokrotnie, jednak bez skutku - dodał. W ten sposób odniósł się do ujawnienia białoruskim władzom przez polską prokuraturę informacji nt. kont innego opozycjonisty Alesia Bialackiego.
Aleś Bialacki został zatrzymany 4 sierpnia. Przyczyną zatrzymania szefa Centrum Praw Człowieka "Wiasna" były rzekome oszustwa podatkowe na dużą skalę. Bialacki miał uchylać się od płacenia podatków i innych opłat. Oskarżenie opiera się na danych o kontach bankowych dostarczonych białoruskim władzom przez polskie i litewskie władze. Jak poinformowała Taciana Rawjak z "Wiasny" - Bialackiemu grozi kara do siedmiu lat pozbawienia wolności oraz konfiskata majątku. Wiadomość o przekazaniu informacji na temat rachunku bankowego białoruskiego opozycjonisty wywołała wielki rozgłos zarówno w Polsce, jak i na Litwie. Urzędnicy z polskiej prokuratury generalnej odpowiedzialni za przekazanie danych zostali zwolnieni.
Niezrozumiała Polska i skruszona Litwa
Takie postępowanie białoruskich sąsiadów jest niezrozumiałe nie tylko dla naszej organizacji, ale i innych opozycyjnych działaczy, polityków. Całe demokratyczne społeczeństwo żyje teraz w strachu i również traci zaufanie do swojego sąsiada labkowicz o polsce
Według niego w zaistniałej sytuacji to Litwa bardziej zademonstrowała największe poczucie winy. - Przyznali się do swojego błędu, starają się go naprawić, pomagając nam w każdy możliwy sposób. Widzimy, że czują się moralnie odpowiedzialni za aresztowanie Alesia Bialackiego – powiedział Labkowicz, komentując decyzje szefowej departamentu współpracy międzynarodowej Ministerstwa Sprawiedliwości Litwy, która po skandalu z przekazaniem danych bankowych podała się do dymisji.
"Polska powinna czuć jeszcze większą odpowiedzialność"
Labkowicz uważa, że w tej chwili najważniejsze jest ujawnienie czyje dane bankowe zostały przekazane białoruskim władzom. - Za każdym razem otrzymujemy sprzeczne informacje. Prokuratura generalna wprawdzie mówi, że przykazali informacje tylko na temat Bialackiego, jednak do tej pory nie wiemy, czy informacje przekazywały również prokuratury okręgowe. Polski MSZ twierdzi, że na pewno przekazywano dane również o innych Białorusinach. Taka niepewność jeszcze bardziej komplikuje naszą sytuację. Polska powinna czuć jeszcze większą odpowiedzialność moralną za powstałą sytuację. Gdyby w latach 80-tych Niemcy przekazały Jaruzelskiemu informacje na temat polskich opozycjonistów, ci na pewno czuliby wielki żal do swoich sąsiadów, jednak, nie wiedząc czemu, Polska władza, politycy nie chcą tego zrozumieć i skutecznie nam pomóc – powiedział Labkowicz.
Źródło: Biełsat
Źródło zdjęcia głównego: TVN24