Polska ratowniczka w Ukrainie: najbardziej pamięta się te osoby, które zaczynały krzyczeć, płakać, dziękować

Źródło:
TVN24
Daniszewska: najbardziej pamięta się te osoby, które zaczynały krzyczeć, płakać, dziękować
Daniszewska: najbardziej pamięta się te osoby, które zaczynały krzyczeć, płakać, dziękowaćTVN24
wideo 2/2
Daniszewska: najbardziej pamięta się te osoby, które zaczynały krzyczeć, płakać, dziękowaćTVN24

Wojna śni mi się prawie od dwóch lat, bo pojawiliśmy się w Ukrainie chwilę po rozpoczęciu pełnoskalowego konfliktu - wyznała w programie "Jeden na jeden" Katarzyna Daniszewska, ratowniczka z grupy medycznej Awangarda.

Awangarda to działający od samego początku wojny w Ukrainie zespół medyków przyfrontowych, który ratuje życie ukraińskich żołnierzy narażając jednocześnie swoje.

Ratowniczka z Polski Katarzyna Daniszewska w rozmowie "Jeden na Jeden" na antenie TVN24 wyznała, że wojna nachodzi ją w snach. - Bardzo dużo skrajnych emocji przez te dwa lata się pojawiło, więc nie ma możliwości, żeby one się raz na jakiś czas nie śniły, nie wracały - powiedziała.

Zaznaczyła, że najbardziej zapamiętuje się te osoby, które "wiązały się z dużym ładunkiem emocjonalnym". - Czyli te, które na przykład zaczynały krzyczeć, płakać, dziękować w momencie, kiedy udało się im pomóc i uratować to życie - mówiła. Dodała, że te podziękowania napędzają ich pracę i dają motywację do dalszego działania.

"Nikt nie zakładał, że to potrwa tyle czasu"

W sobotę mijają równo dwa lata od pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę. - Nikt nie zakładał, że to potrwa tyle czasu. Głosy były dokładnie takie same jak przy wielu konfliktach, przy pierwszej wojnie światowej. Tak samo wszyscy mówili, że nie ma szansy, żeby to potrwało dłużej niż rok - przypomniała Daniszewska.

Przyznała, że jest ciężko i co jakiś czas pojawia się zwątpienie.

- Są dwie opcje. W bardzo ciężkich momentach, gdy człowiek już nie daje rady fizycznie, psychicznie i naprawdę ma wrażenie, że zaraz rozpadnie się na milion drobnych kawałków. Albo w momencie, kiedy jest kumulacja i po prostu kolejne elementy dodają się i nas to wszystko przeciąża. W takich chwilach człowiek odkrywa, że ma jeszcze w sobie siłę i jest w stanie przejść dalej - mówiła ratowniczka.

"Cały czas znajdujemy resztkę siły, żeby kontynuować"

Daniszewska mówiła, że ona i jej koledzy z Awangardy mają ogromne wsparcie rodzin i znajomych. - Wiele osób oczywiście regularnie zadaje to pytanie, jak długo jeszcze można to ciągnąć. Możecie już przestać, zrobiliście dość, wróćcie do normalnego życia i do funkcjonowania, bo źle to się dla was skończy. Natomiast my jeszcze cały czas znajdujemy tę resztkę siły, żeby kontynuować. Dlatego, że widzimy jak bardzo i tak jesteśmy w lepszej sytuacji niż ci, którzy na tym froncie są cały czas - stwierdziła.

Wyznała, że powroty do kraju, do normalności, nie są proste. - Jesteśmy w stanie w miarę wtopić się w nasze poprzednie życie, bo cały czas żyjemy pomiędzy. Natomiast te powroty nie są zdecydowanie szybkie. I widzimy po sobie, że mamy inne spojrzenie i inne reakcje na to, co się dzieje dookoła nas w bezpiecznym kraju, w bezpiecznym domu, kiedy wracamy po pracy na froncie - mówiła.

Daniszewska: cały czas znajdujemy resztkę siły, żeby kontynuować
Daniszewska: cały czas znajdujemy resztkę siły, żeby kontynuowaćTVN24

"Rosjanie polują na medyków"

Daniszewska przyznała, że "Rosjanie rzeczywiście polują na medyków i zdecydowanie żadna konwencja tutaj nie obowiązuje". - Jesteśmy pod bardzo wysokim ryzykiem cały czas - zaznaczyła. 

Dlatego właśnie medycy nie oznaczają swoich karetek czy miejsc, w których przebywają. - Jest to standardowa infrastruktura, standardowe pojazdy, nazwijmy to wojskowe, czyli takie, których po prostu jest wszędzie dużo. Wtapiamy się - stwierdziła ratowniczka. 

- Wiele razy byliśmy bezpośrednio atakowani i bombardowani i to nie jako po prostu struktura wojskowa, tylko po informacjach, które przedostały się na rosyjską stronę, że jest to jakiś obiekt medyczny, że tam są medycy, że ich warto ubić - opowiadała. Dodała, że często są to donosy, na przykład od prorosyjskich mieszkańców rejonów przygranicznych. 

Pytana, czy medycy z Awangardy pomagają także rannym Rosjanom, odparła - Przede wszystkim staramy się być medykami i staramy się nie decydować o życiu i śmierci, tylko robić swoją robotę. 

Wyzwania dla ratowników medycznych w Ukrainie

Daniszewska powiedziała, że nikt nie zaoferował im pełnej pomocy psychologicznej. - Pomagamy sobie nawzajem, czyli wspieramy się bardzo psychicznie w zespole, na ile oczywiście jesteśmy w stanie - dodała.

Poruszyła również problem ubezpieczenia ratowników medycznych działających w Ukrainie. - Większość ubezpieczeń ma wyłączoną strefę na przykład Donbasu i generalnie strefy walk z możliwości jakiegokolwiek ubezpieczenia. Reszta ubezpieczeń w ogóle nie obowiązuje jakichkolwiek terenów Ukrainy jako państwa w konflikcie zbrojnym, więc nie ma w ogóle takiej możliwości - wyjaśniła. Zaznaczyła, że ubezpieczyć można się np. od wypadku komunikacyjnego, “ale też poza strefą czerwoną” - dodała.

Jak mówiła Daniszewska, sprzęt, leki, czy paliwo zdobywają sami. - Mamy założone strony w mediach społecznościowych. Dzięki temu pokazujemy swoją pracę, gdzie tak naprawdę na początku działaliśmy w ukryciu. Więc w momencie, kiedy zdecydowaliśmy się na pokazanie tego, co robimy, udało nam się zyskać troszkę dodatkowych środków, trochę donacji, trochę wsparcia. I dzięki temu nie jest to wyciągane tylko i wyłącznie z przysłowiowej naszej kieszeni, tylko mamy jakieś wsparcie od ludzi, którzy po prostu chcą pomóc - powiedziała ratowniczka. Zaznaczyła, że grupa Awangarda nie ma stałego finansowania. 

Grupę Awangarda można wspomóc na stronie Zrzutka.pl

ZOBACZ TEŻ W TVN24 GO - reportaż o Grupie Awangarda "Droga do piekła"

Autorka/Autor:momo//mrz

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Awangarda