Polscy księża zamieszani w zamach na papieża?

Aktualizacja:
 
Zamach na papieża miał miejsce w 1981 roku w WatykanieTVN24

Polscy księża - szpiedzy KGB mogli być informatorami tych, którzy stali za zamachem na Jana Pawła II 13 maja 1981 roku. Taką tezę w wywiadzie dla włoskiego dziennika "La Stampa" postawił John Koehler, były amerykański funkcjonariusz wywiadu wojskowego, doradca prezydenta Ronalda Reagana.

Koehler w artykule zatytułowanym "Wszystkie sekrety księdza Grahama", mówi o archiwum na temat szpiegów Stasi i KGB w Watykanie za pontyfikatu polskiego papieża, które miało zostać zgromadzone przez jezuitę z USA księdza Roberta Grahama. Były doradca Reagana twierdzi, że szpiegami pracującymi dla Moskwy byli w większości polscy księża.

- Nie możemy wykluczyć, że niektórzy polscy księża, szpiedzy Moskwy, byli swego rodzaju informatorami, wykorzystanymi w celu przeprowadzenia zamachu na Jana Pawła II - ocenił Koehler. Według niego wskazuje na to dochodzenie, jakie przeprowadził włoski sędzia Fernando Imposimato.

Ksiądz Graham zapisywał wszystko: nazwiska, miejsce pochodzenia, studia kościelne, spotkania, przyzwyczajenia, karierę w Kościele, zadania w Watykanie, bezpośrednie kontakty z papieżem. Był bardzo dobry w ściganiu komunistów, prawie wyczuwał ich obecność i kiedy był pewien, że ktoś jest szpiegiem, informował o tym papieża, który dyskretnie odsyłał ich do Polski. John Koehler

Jan Paweł II prosił o ukrycie dowodów

Koehler powiedział turyńskiej gazecie, że za pontyfikatu Jana Pawła II ksiądz Graham "zorientował się, że Watykan był centrum operacji w wielkim stylu, zleconej przez KGB, które kontaktowało się w Polsce z księżmi, rodakami papieża i po przekonaniu ich w ten czy inny sposób do współpracy, przekazywało ich Stasi Markusa Wolfa".

Ksiądz Graham - relacjonuje gazeta - zapisywał wszystko: nazwiska, miejsce pochodzenia, studia kościelne, spotkania, przyzwyczajenia, karierę w Kościele, zadania w Watykanie, bezpośrednie kontakty z papieżem. - Był bardzo dobry w ściganiu komunistów, prawie wyczuwał ich obecność i kiedy był pewien, że ktoś jest szpiegiem, informował o tym papieża, który dyskretnie odsyłał ich do Polski - opowiedział Koehler.

Amerykanin uważa, że "informacje, zgromadzone przez jezuitę, mogłyby być przydatne w pełnym wyjaśnieniu próby zamordowania Jana Pawła II". Koehler podkreślił, że "wszystkie nazwiska odkrytych agentów były wśród 25 tysięcy osobistych dokumentów, które po śmierci Grahama w 1997 roku, zostały zapakowane w 200 skrzyń i ukryte w Watykanie na osobistą prośbę papieża".

Kto wie, być może ktoś zamieszkał we Włoszech czy w Stanach Zjednoczonych nosząc tę samą sutannę, którą zdradził. John Koehler

Benedykt XVI decyzję podtrzymał

Gazeta w dalszej części artykułu pisze, że po śmierci Jana Pawła II, jego następca - Benedykt XVI podtrzymał decyzję o utajnieniu zawartości skrzyń amerykańskiego jezuity. John Koehler powiedział, że decyzja ta jest "podwójnym ciężkim błędem". - Zimna wojna skończyła się już dawno temu i byłoby dobrze rzucić światło na to, co się wydarzyło - zauważył.

Poza tym, jego zdaniem "należałoby uleczyć ranę wynikająca z faktu, że ten, kto szpiegował papieża i Kościół, nigdy nie został z tego rozliczony". - Nie było żadnych procesów ani aresztowań, a w wielu przypadkach szpiedzy ci wciąż mieszkają spokojnie w miejscach swego pochodzenia w Polsce - dodał były doradca prezydenta USA.

Na zakończenie powiedział: "kto wie, być może ktoś zamieszkał we Włoszech czy w Stanach Zjednoczonych nosząc tę samą sutannę, którą zdradził".

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24