Po uprowadzeniu polskiego inżyniera w Pakistanie popełniono szereg błędów, uważa gen. Roman Polko, były szef GROM-u. Jednym z nich było jego zdaniem piątkowe oświadczenie premiera Donalda Tuska, że Polska nie będzie płacić okupu terrorystom. Z kolei prezydencki minister Władysław Stasiak stwierdził, że na ocenę działań rządu w tej sprawie "przyjdzie jeszcze czas". Pakistańskie media podały w sobotę informację o zabiciu Polaka.
Generał Polko zwrócił uwagę, że od samego początku popełniono błędy. Na przykład kiedy tuż po porwaniu pojawiły się głosy, by w ogóle nie negocjować z terrorystami, ale wysłać na miejsce GROM. - Z pewnością to był błąd - ocenił polski dowódca.
Specjaliści powinni podpowiedzieć premierowi
- Błędem było też jednak powiedzenie otwarcie, że strona polska nie będzie płaciła pieniędzy za życie polskiego obywatela – powiedział Polko. Donald Tusk zapytany w piątek na konferencji, czy Polska jest gotowa zapłacić okup, aby uwolnić uprowadzonego Polaka odpowiedział, że "rząd polski nie płaci nikomu okupów”.
Zdajemy sobie sprawę, że rzeczywiście zasadą działania jest, że nie płaci się okupów, nie negocjuje się, ale prawda jest taka, że się gra. Gra się również tym, że się zapowiada, że ten okup będzie zapłacony. gen. Roman Polko
- W tego typu rozmowach, w tego typu negocjacjach nie można, nawet jeśli jest taka zasada działania, ogłaszać tego publicznie, w tak wrażliwym, tak ważnym momencie, gdy to życie się decydowało – dodał generał.
- Każdy członek rządu, czy każdy decydent jest członkiem sztabu kryzysowego. Sztab kryzysowy składa się z ekspertów, z ludzi z wywiadu i to oni powinni podpowiedzieć panu premierowi, co powinien powiedzieć na konferencjach – ocenił Polko.
- Zdajemy sobie sprawę, że rzeczywiście zasadą działania jest, że nie płaci się okupów, nie negocjuje się, ale prawda jest taka, że się gra. Gra się również tym, że się zapowiada, że ten okup będzie zapłacony – stwierdził generał. - Gra się propagandowo – dodał.
Roman Polko, odnosząc się do żądań zwolnienia terrorystów przez władze pakistańskie zwrócił uwagę, że Islamabad nigdy nie spełniał podobnych żądań podczas porwań.
Na ocenę przyjdzie czas
Wiceszef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak powiedział, że na ocenę działań rządu ws. porwanego Polaka jest jeszcze za wcześnie.
- Nie podejmuje się na tym etapie jakichkolwiek działań i ocen. To jest konkretna, dynamiczna sytuacja, z którą mamy do czynienia i na jakiekolwiek oceny przyjdzie jeszcze czas, jakkolwiek to się wszystko rozwinie - powiedział w sobotę rano dziennikarzom Stasiak.
Wyraził jednak nadzieję, że Polska administracja dokłada wszelkich starań, aby ustalić los porwanego Polaka i "przekazać jednak dobrą wiadomość".
"Jest światełko w tunelu"
Zdaniem ppłk. Krzysztofa Przepiórki, byłego dowódcy grupy szturmowej GROM, w całej sprawie "jest światełko w tunelu". Jak wyjaśnił, film z rzekomej egzekucji Polaka talibowie mają przekazać dopiero po czterech dniach. Zatem wiadomość o śmierci polskiego inżyniera może być - jego zdaniem - formą nacisku.
Ppłk Przepiorka przypomniał, że stroną w rozmowach z talibami był Pakistan, a - jak ocenił - obecny rząd Pakistanu jest bardzo słaby.
Dodał też, że polski rząd musi się przygotować na takie sytuacje – porwania i ataki terrorystów. - Służby wywiadu muszą zintensyfikować działania - stwierdził.
Zabójstwo prawdopodobne
Z terrorystami w ogóle się nie negocjuje, ale tu nie mamy do czynienia z terrorystami. To są ugrupowania polityczne walczące takimi metodami, które nie są terrorystyczne, bo terroryzm polega na czymś innym. To nie jest porwanie dla okupu tylko dla wymuszenia ustępstw politycznych. arabista prof. Janusz Danecki
Innego zdania jest arabista, prof. Janusz Danecki. - Doniesienie pakistańskich mediów, które poinformowały o zabójstwie Polaka porwanego w Pakistanie, mogą być prawdopodobne – ocenił.
Zdaniem wykładowcy Zakładu Arabistyki i Islamistyki Instytutu Orientalistycznego na SWPS poprzednie dane pakistańskich mediów dotyczące Polaka były "dość wiarygodne” i z związku z tym można przypuszczać, że "te też są prawdopodobne”.
W ocenie Daneckiego deklaracja premiera o niepłaceniu okupu terrorystom nie miała większego znaczenia, bo "tutaj nie o okup chodziło, a o polityczne rachunki między dwiema stronami - pakistańskim rządem a plemionami północno-zachodnich obszarów tego kraju.” - Nawet gdybyśmy próbowali „się wtrącać” z okupem, to myślę, że nic by to nie dało – dodał arabista.
- Z terrorystami w ogóle się nie negocjuje, ale tu nie mamy do czynienia z terrorystami. To są ugrupowania polityczne walczące takimi metodami, które nie są terrorystyczne, bo terroryzm polega na czymś innym. To nie jest porwanie dla okupu tylko dla wymuszenia ustępstw politycznych – powiedział Danecki. Jak dodał, w regionach gdzie obowiązuje prawo plemienne "to naturalny sposób działania".
Jak mocno naciskać Pakistan?
Kwestia polega na tym, jak daleko jesteśmy zdolni nacisnąć władze pakistańskie, aby nam pomogły. Marek Garzetski, Collegium Civitas
- Czasem porywa się głównie dla okupu, czasem dla efektu polityczno – medialnego – mówi Marek Garztecki z Collegium Civitas. Jego zdaniem trzeba się zastanowić, jakie to było porwanie. - Każde takie porwanie wywołuje reakcje medialne, czasem to się bardziej opłaca niż okup – dodaje.
Jak dodaje Garztecki, najczęściej porywacze stawiają zadania niemożliwe do spełnienia. - Nawet kontakty i negocjacje nie doprowadzają do niczego, bo spełnienie żądań jest poza zasięgiem drugiej strony – uważa.
Przypomina też, że Polacy nie mają dużego doświadczenia w sprawach porwań i dodaje, że według niego nie możemy hojną ręką wydawać milionów dolarów.
- Kwestia polega na tym, jak daleko jesteśmy zdolni nacisnąć władze pakistańskie, aby nam pomogły – zaznacza. Jak dodaje, musimy sobie też postawić brutalne pytanie: czy mieliśmy cokolwiek do zaoferowania stronie pakistańskiej.
Źródło: tvn24