Rośnie liczba ofiar starć tajlandzkiego wojska z antyrządowymi demonstrantami, to którego doszło w piątek w Bangkoku. Zginęło 16 osób. Wśród 141 rannych jest Polak.
Wszyscy zabici to obywatele Tajlandii. Liczba rannych o godz. 1. czasu polskiego wynosiła 141. Wśród nich Polak, Kanadyjczyk i Birmańczyk.
- W czasie piątkowych starć antyrządowych demonstrantów z tajlandzkim wojskiem w Bangkoku lekko ranny został Polak, ale jego życiu nic nie zagraża. Został już wypisany ze szpitala - powiedziała konsul Karolina Kowalczyk-Sabat.
Ranny obywatel Kanady to fotoreporter Nelson Rand, pracujący dla angielskiej wersji francuskiego kanału France 24. Został on ciężko ranny, ale stan jego jest stabilny.
ONZ wzywa do pokoju
Żołnierze użyli gazu łzawiącego, a następnie gumowych kul wobec osób demonstrujących na trasie prowadzącej do obozowiska uczestników protestu w centrum bankowo-handlowym Bangkoku. Przez kilka godzin demonstranci usiłowali nie dopuścić żołnierzy do tego okupowanego od pięciu tygodni głównego miejsca protestu.
Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki Mun wezwał strony konfliktu do rozwiązania go na drodze pokojowej i zaprzestania przemocy.
Przemocą chcą skłonić do negocjacji
- Celem piątkowej operacji było "wywarcie presji na manifestantów, aby powrócili do negocjacji z rządem - poinformował agencję AFP tajlandzki minister obrony generał Prawit Wongsuwon. Liderzy demonstrantów oskarżyli premiera Abhisita Vejjajivę o zapoczątkowanie "wojny domowej" oraz zażądali wycofania wojsk z okupowanej przez nich dzielnicy handlowo-bankowej Bangkoku.
Demonstracje w Bangkoku zapoczątkowali przed dwoma miesiącami zwolennicy obalonego premiera Tajlandii Thaksina Shinawatry, który w czasie swych rządów próbował wprowadzać pewne reformy na rzecz uboższych warstw ludności. W sumie w starciach, do których doszło w ostatnich tygodniach, zginęło w Bangkoku ok. 30 osób, a ponad 900 zostało rannych.
Źródło: PAP