- Oni są w takiej traumie, że nawet nie potrafią powiedzieć, czego im trzeba - mówiła o Polakach, którzy stracili w pożarze w mieście Newbridge w Irlandii dach nad głową Agnieszka Barska, Polka żyjąca w Irlandii. W rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN dodała, że najbardziej potrzebne są pieniądze, bo „darów serca” w ciągu dwóch dni od mieszkańców całego regionu pojawiło się mnóstwo. Do pożaru na osiedlu Milfield Manor doszło we wtorkowe popołudnie. Irlandzkie media piszą, że sprawa podpalenia jest niejasna. Policja w tej sprawie przesłuchiwała w nocy właściciela jednego z domów - Irlandczyka.
Pożar wybuchł nagle. W ciągu trzech godzin ogień doszczętnie strawił sześć domów w szeregowej zabudowie. Choć strażacy pojawili się na miejscu już po kilkunastu minutach od pojawienia się pierwszych płomieni, bardzo silny wiatr przenosił je na kolejne posesje i ognia nie udało się powstrzymać.
"Pomoc przybyła nawet z Dublina"
Agnieszka Barska mówiła w rozmowie z TVN24, że w tym sąsiedztwie w Newbridge większość stanowią Polacy, ale że imigrantom pomagają nie tylko rodacy, ale też Irlandczycy.
- Pomoc przybyła nawet z Dublina - powiedziała dodając, że pojawiło się jej tyle, że miasto wynajęło dodatkowy magazyn, by pomieścić wszystkie napływające podarunki.
Wyjaśniła, że w mieście powstał "sztab kryzysowy" i w nim działają wspólnie mieszkańcy i władze, w tym szczególnie jeden radny, Irlandczyk będący "przewodnikiem" Polaków.
"Nie potrafią nawet powiedzieć, czego im trzeba"
Barska powiedziała, że na zebraniu zorganizowanym po pożarze pojawiło się wielu mieszkańców tej społeczności i „każdy wstawał i mówił, co będzie robił”, co przyniesie lub zaoferuje poszkodowanym.
Dodała, że władze miasta zaoferowały opłacenie poszkodowanym czynszu przez pierwsze miesiące, ale nie wiadomo, jaki los czeka ich później, bo nie ma w Newbridge dostępnych mieszkań socjalnych, które m.in. Polacy mogliby dostać.
Polka mówiła, że poszkodowani „są w szoku”, bo tragedia przyszła w momencie, w którym wszyscy myśleli już o świętach wielkanocnych. Otrzymali jako pomoc ubrania, żywność, środki czystości, ale „głównie potrzebują pomocy finansowej”.
- Oni są w takiej traumie, że nawet nie potrafią powiedzieć, czego im trzeba - dodała tłumacząc, że osoby im pomagające właściwie decydują za nich o tym, jak rozdysponować środki i jak im pomagać.
Autor: adso//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: panoramairl.com