Pojmali go Amerykanie. Żona al-Libiego twierdzi, że nie jest terrorystą


Żona pojmanego w Libii i podejrzewanego o związki z Al-Kaidą Anasa al-Libiego twierdzi, że jej mąż jest niewinny i zerwał z międzynarodowym terroryzmem w 1996 roku.

- Jestem pewna tego, co mówię. Nie brał udziału w żadnym zamachu bombowym na świecie - powiedziała CNN Umm Abdul Rahman, przyznając jednak, że jej mąż był dżihadystą w Afganistanie, był członkiem Al-Kaidy, a nawet był w ochronie Osamy bin Ladena.

Rahman zarzeka się jednak, że nie brał udziału w żadnych operacjach, w tym w atakach na amerykańskie ambasady w Kenii i Tanzanii w 1998 roku, o co oskarża go Waszyngton.

Żona al-Libiego dodała też w rozmowie z CNN, że nie wie, kto pojmał jej męża. Powiedziała, że dokonała tego grupa 10 zamaskowanych mężczyzn, którzy wyglądali na Libijczyków i mówili po arabsku z libijskim akcentem. - Ci, których widziałam, to Libijczycy. Może byli z nimi Amerykanie, ale ich nie widziałam - dodała Rahman.

Historia al-Libiego

W 1999 r. Anas al-Libi został aresztowany przez brytyjską policję, ale zwolniono go z braku dowodów. Wkrótce potem w rewizji w jego mieszkaniu znaleziono m.in. materiały szkoleniowe, ale nie zdołano aresztować go po raz drugi, ponieważ zbiegł.

49-letni obecnie Libijczyk (właśc. Nazih Abdul-Hamed al-Rukaj) powrócił do Trypolisu ok. 2010 r., korzystając z politycznego otwarcia na przeciwników ze strony reżimu Muammara Kaddafiego firmowanego przez jego syna Saifa Kadafiego. Władze libijskie ostrzeżone przez zachodnie służby wywiadowcze nie podjęły przeciw niemu żadnych kroków, ponieważ wewnętrzna sytuacja kraju zaczęła się komplikować.

Niepotwierdzone doniesienia sugerują, że al-Libi budował w Libii własną islamistyczną siatkę.

Władze USA oskarżają go o to, że w 1993 r. dokonał rozpoznania sytuacyjnego placówek dyplomatycznych USA w Tanzanii i Kenii, które zostały zaatakowane przez Al-Kaidę w 1998 r. W obu zamachach zginęły 224 osoby. Za jego schwytanie USA wyznaczyły nagrodę w wysokości 5 mln USD. Amerykanie polowali na niego od 15 lat.

"Guardian" twierdzi, że al-Libi jest jednym z pierwszych współpracowników Osamy bin Ladena, którego poznał na początku lat 90. i z którym przebywał w Sudanie, dokąd bin Laden schronił się po wyjeździe z Afganistanu. W Al-Kaidzie miał być specjalistą od inwigilacji i komputerów.

"Fakty" z 6 października:

Autor: mtom / Źródło: CNN, PAP