Pod koniec lat 60. XX wieku, u szczytu zimnej wojny, Mao Zedong rozpoczął budowę największego na świecie podziemnego kompleksu, do którego przenieść miała się 6-milionowa wówczas populacja Pekinu. Tworząc warunki do egzystencji pod ziemią, Mao liczył na zwycięstwo w zbliżającej się wojnie nuklearnej ze Związkiem Radzieckim. Wojna ta nigdy nie nadeszła, a tajemniczy, monstrualny kompleks pozostał w ukryciu.
Lata 60. XX wieku przyniosły zasadnicze zmiany na globalnej mapie świata. Komunistyczny blok Związku Radzieckiego i jego "młodszego brata" Chin, zaczął trząść się w posadach, gdy Mao Zedong zdecydował się iść własną, chińską drogą. Najpierw otwarcie okazywał pogardę Nikicie Chruszczowowi, a następnie wręcz wrogość Leonidowi Breżniewowi.
Pomysł godny Mao
Współpraca obu mocarstw stopniowo rozpadała się, aby pod koniec dekady zamienić się w otwartą konfrontację. W 1966 r. roku Mao ogłosił ZSRR wrogiem numer jeden, a dawni sojusznicy pałali do siebie taką niechęcią, że cały świat wstrzymał oddech, gdy wiosną 1969 roku na wspólnej granicy obu atomowych mocarstw wybuchły walki z udziałem artylerii i wozów pancernych.
Wówczas w Zhongnanhai, niedostępnej dla postronnych siedzibie chińskich władz w sercu Pekinu, zapadła decyzja o przeniesieniu całej stolicy głęboko pod ziemię. Megalomański pomysł, godny rewolucyjnej wyobraźni "wielkiego sternika" Mao Zedonga, miał być sposobem na zwycięstwo w nieuchronnej wojnie atomowej z Sowietami. Gdy oba mocarstwa unicestwią się za pomocą bomb termojądrowych, chiński naród miał uzyskać przewagę poprzez większą liczbę ludzi, którzy przeżyją w podziemnych tunelach i będą mogli odbudować ojczyznę.
Miał to być "podziemny wielki mur" – fizyczna bariera, która tak jak historyczny wielki mur, powstrzyma "barbarzyńską" agresję z zewnątrz.
Naród buduje swoją stolicę
Aby w podziemnym mieście zmieścili się wszyscy (a przynajmniej większość) mieszkańcy stolicy, jego rozmach był wręcz niewyobrażalny. Nadludzkim wysiłkiem 300 tys. żołnierzy i mieszkańców miasta powstało 7 tys. kilometrów podziemnych tuneli, będących krwiobiegiem podziemnego miasta o łącznej powierzchni 85 kilometrów kwadratowych, znajdującego się na głębokości od 8 do 18 metrów. Żołnierze budowali najgłębsze i najbardziej solidne schrony i tunele pod siedzibami władz, resztę kompleksu, często gołymi rękami, kopali cywile, w tym młodzież.
Podziemna sieć połączyła wszystkie najważniejsze miejsca w Pekinie: dzielnicę rządową, Zakazane Miasto, lotnisko, centralny dworzec kolejowy, a nawet okoliczne góry jako możliwą drogę ucieczki oraz oddalony o ponad 100 kilometrów port w Tiencinie. Najszersze tunele, którymi miały móc poruszać się ciężarówki, a według niektórych nawet czołgi, łączyć mają dzielnicę rządową ze strategicznymi punktami miasta. Jak wygląda całość kompleksu, czy jego fragmenty przeznaczone na potrzeby władzy i wciąż są gotowe do użytku? To nadal tajemnica.
Podziemne miasto nie mogłoby jednak funkcjonować, gdyby składało się jedynie ze schronów i tuneli. Kilka metrów pod powierzchnią ziemi znalazły się więc również sklepy, restauracje, punkty usługowe, siłownie, magazyny, zakłady rzemieślnicze, wreszcie farmy roślin niewymagających dużej ilości światła oraz głębokie studnie. Wszystko po to, by sześć milionów mieszkańców Pekinu było w stanie przetrwać pod ziemią niszczycielski, nuklearny podmuch, radioaktywny opad, a następnie nuklearną zimę wywołaną wzbitymi do atmosfery pyłami.
Cały wysiłek (nie do końca) na marne
W 1979 roku, gdy budowa podziemnej metropolii została zakończona, Mao Zedong już nie żył, zaś Związek Radziecki wkroczył do Afganistanu, co było początkiem jego końca. Szykowany na najtragiczniejsze w ludzkiej historii czasy wojny nuklearnej kompleks pod Pekinem na szczęście nigdy nie musiał zostać wykorzystany.
Nie oznacza to jednak, że pozostał całkiem bezużyteczny. Mimo że wejścia do niego są poukrywane wewnątrz budynków lub w ich piwnicach, niektóre fragmenty podziemi szybko się zaludniły. Podziemna, niczyja przestrzeń stała się najtańszą ofertą dla ludzi z całego kraju, którzy przyjechali do Pekinu w poszukiwaniu pracy, ale nie stać ich na wynajem mieszkania lub pokoju. W ten sposób podziemne miasto zamiast ratować życie mieszkańców Pekinu, ratuje nadzieję na lepszą przyszłość migrujących do niego Chińczyków z prowincji.
Ludzie, którzy mimo posiadania pracy, są w stanie wynająć jedynie kilka metrów kwadratowych zawilgotniałego pomieszczenia głęboko pod ziemią, stali się zjawiskiem społecznym w Chinach nazywanym "szczurzym plemieniem" - symbolem rosnącego rozwarstwienia dochodów i trudności, z jakimi mierzą się miliony mieszkańców rozwijających się w imponującym tempie Chin. Ich liczbę szacuje się na od kilkuset tysięcy do nawet dwóch milionów osób.
O podziemnym mieście nie zapomniały zresztą również władze, które przez wiele lat, a przynajmniej jeszcze do niedawna, regularnie kontrolowały jego stan i zwalczały w nim szkodniki, jakby wciąż nie zapominając o wizji nuklearnej wojny, której tak oczekiwał Mao Zedong.
Podziemia dla turystów
Około 2000 roku władze zgodziły się także na uczynienie z podziemnego miasta atrakcji turystycznej, wyznaczając kilka jego niewielkich fragmentów, po których oprowadzić mógł niedrogi przewodnik. Wówczas pojawiła się zdecydowana większość istniejących współcześnie zdjęć tajnego dawniej kompleksu.
Turystyczne eldorado nie trwało jednak długo, bowiem w 2008 roku, na krótko przed igrzyskami olimpijskimi w Pekinie, legalne wejścia do podziemnego miasta zostały ponownie zamknięte. Oficjalnie ze względu na renowację, prac remontowych nikt jednak nie widział, a kompleks nie został otwarty do dziś.
Kompleks obrasta legendą
Niektórzy Chińczycy przypuszczają, że stać się tak mogło ze względów bezpieczeństwa – w Pekinie w błyskawicznym tempie budowane są kolejne linie metra, których jest już 18, co mogło naruszyć konstrukcję tuneli. Nie bez znaczenia mogły też być względy prestiżowe. Możliwe, że władze uznały, iż zawilgotniałe, ciemne i zaśmiecone tunele nie powinny być jedną z wizytówek miasta.
Jakakolwiek nie byłaby prawda, o istnieniu ukrytego kompleksu w Pekinie nie pamięta dziś nie tylko zdecydowana większość turystów, ale również dzisiejszych mieszkańców miasta. A podziemne miasto w chińskiej stolicy powoli obrasta legendą.
Autor: Maciej Michałek\mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Sera Arcaro, tvn24.pl