Poddali się porywacze sudańskiego samolotu

Aktualizacja:

Porywacze, którzy we wtorek wymusili lądowanie sudańskiego samolotu w Libii, najpierw wypuścili wszystkich zakładników, a następnie poddali się - podaje agencja Jana News. Wcześniej zażądali paliwa, aby mogli lecieć dalej do Francji. W ich rękach przez kilka godzin znajdowała się siedmiosobowa załoga samolotu.

Najpierw egipska telewizja podała, że porywacze, którzy podają się za rebeliantów z Darfuru, zgodzili się uwolnić kobiety i dzieci.

Kilkadziesiąt minut później prowadzący z nimi negocjacje dyrektor linii lotniczych Sun Air, do których należy uprowadzony Boeing 737 z ok. 100 pasażerami na pokładzie, powiedział, że porywacze zwolnią wszystkich zakładników.

Kilka minut później dodał, że zakładnicy są już wolni.

Dokąd leci samolot?

Według agencji prasowych celem podróży porywaczy miał być Paryż, chociaż początkowo chcieli lecieć do Kairu.

Ostatecznie jednak porywacze znaleźli się w Libii, ponieważ władze Egiptu nie pozwoliły im na lądowanie na swoim terytorium.

Porywacze są z Darfuru

Maszynę lecącą z Nijali w Darfurze (region w zachodnim Sudanie) do Chartumu (stolica kraju) uprowadzili najprawdopodobniej darfurscy rebelianci ze skrzydła "Minni" Ruchu Wyzwolenia Sudanu (SLM). To jedna z dwóch głównych grup rebelianckich w Darfurze, zachodniej prowincji Sudanu, która od 2003 roku jest areną walk wewnętrznych i okrucieństw w stosunku do bezbronnej ludności.

Frakcja Minni, określana tak od nazwiska swego przywódcy Minni Arcua Minnawi, podpisała porozumienie pokojowe w sprawie Darfuru w maju 2006 roku.

Źródło: TVN24, PAP