Podczas procesu musiała stać obok gwałciciela. "Mówią mi, że sama jestem sobie winna"

Kobieta rozmawiała przez internet z norweskim portalemnettavisen.no

Marte Dalelv, 24-letnia Norweżka, została skazana w Dubaju na rok i cztery miesiące więzienia po tym, jak padła ofiarą gwałtu. Sprawa wywołała oburzenie w Norwegii i za granicą. Kobieta otrzymała wiele głosów wsparcia. - To bardzo miłe. Teraz czas zakasać rękawy i jestem gotowa do walki - powiedziała Dalelven. Przyznała jednak, że wiele osób powiedziało jej, że "sama jest sobie winna".

24-latka została zgwałcona przez kolegę z pracy w marcu. Zaatakował ją Sudańczyk, z którym pracowała od ponad pół roku. Kobieta w naturalnym odruchu zgłosiła się na policję. Tam jednak zabrano jej paszport i oskarżono o seks pozamałżeński oraz konsumpcję alkoholu, co w Dubaju jest karane. Niedawno Dalelv została skazana na 16 miesięcy więzienia, a gwałciciel na 13.

Sama sobie winna?

Kobieta nie trafiła jednak jeszcze do zakładu karnego. Przebywa obecnie na terenie norweskiego kościoła w Dubaju i wniosła apelację. Rozprawa odbędzie się we wrześniu. Dlatego mówi o zakasaniu rękawów i dalszej walce.

- Kiedy usłyszałam werdykt, zrobiło mi się bardzo ciężko. Na razie wracam do domu za rok i cztery miesiące, ale liczę na to, że ostatecznie dostanę niższy wyrok - powiedziała norweskiemu portalowi Nettavisen.

Norweżkę ucieszyło formalne słowa poparcia ze strony szefa MSZ w Oslo. Podobnie wielkim wsparciem mieli być jej znajomi, rodzina i jej dziewczyna. - Maria od razu przyleciała do Dubaju - mówi 24-latka. Wielkim wsparciem mają być też duchowni z luterańskiego Kościoła Norweskiego Sjoemannskirken w Dubaju, na terenie którego mieszka.

Norweżka mówi też jednak, że w sieci wiele osób ją krytykuje. - Piszą, że sama jestem sobie winna. Nie wiem co mam im powiedzieć - skarży się. - Bardzo się cieszę, że mamy w Norwegii wolność słowa, ale jednocześnie myślę sobie, że ci ludzie muszą mieć bardzo smutne życie - dodaje.

Obok gwałciciela

24-latka opisuje, że sam proces był ciężkim przeżyciem. Na każdej rozprawie musiała stać obok gwałciciela. - W końcu musiałam się z tym pogodzić - mówi. Jak zapewnia 24-latka, z napastnikiem miała wcześniej jedynie kontakty na płaszczyźnie profesjonalnej. - Traktowałam go jako kolegę z pracy - mówi.

- Przez niego całe moje plany życiowe obróciły się w gruzy. Zabrał mi już sześć miesięcy z życia, a teraz muszę jeszcze walczyć z tym wyrokiem - opisuje Norweżka. Firma, dla której pracowała, przesłała jej wymówienie w kwietniu, niedługo po postawieniu zarzutów.

Autor: mk / Źródło: nettavisen.no

Źródło zdjęcia głównego: nettavisen.no