Plama ropy dotarła do Luizjany. Obama wysyła swoich ludzi

Aktualizacja:

Wielka plama ropy, pochodząca z zatopionej na Zatoce Meksykańskiej platformy wiertniczej, jest już u wybrzeży amerykańskiego stanu Luizjana. W piątek w rejon katastrofy mają przyjechać trzej przedstawiciele amerykańskiej administracji, którzy mają ocenić prace nad powstrzymaniem wycieku.

Do Luizjany mają przyjechać w piątek szefowa departamentu bezpieczeństwa narodowego Janet Napolitano, sekretarz Zasobów Wewnętrznych Stanów Zjednoczonych Ken Salazar oraz Lisa Jackson z Agencji Ochrony Środowiska. W planach mają rozmowy m.in. ze stanowymi i lokalnymi władzami oraz przedstawicielami koncernu BP.

Ropa bezpośrednio zagraża m.in. rezerwatowi przyrody w delcie rzeki Missisipi. Przedstawiciel władz gminy Plaquemines w Luizjanie potwierdził, że plama dotarła już do wybrzeża niedaleko ujścia tej rzeki. CNN pisze, że w czwartek w nocy ropa znajdowała się trzy mile od wybrzeża Luizjany.

Oprócz wybrzeża stanów Missisipi i Luizjany zagrożone są: Alabama i Floryda.

Nawet 1000 kilometrów kwadratowych

Przypuszcza się, że do wód Zatoki Meksykańskiej mogło wydostać się już około 150 tys. baryłek ropy - czyli pojemność dużego tankowca. Jeśli nie zadziałają środki zabezpieczające podwodny odwiert, do morza może przedostać się dwa razy więcej surowca, co oznacza, że grozi to wyciekiem największym w historii - większym od katastrofy Exxon Valdez u wybrzeży Alaski w 1989 r., kiedy do morza dostało się 258 tys. baryłek.

Zawór bezpieczeństwa

Jak do tej pory zawiodły wysiłki koncernu BP, by powstrzymać wyciek, mimo, że w czwartek użyto specjalistycznego sprzętu. Dlatego też, jak pisze na swojej stronie "Le Figaro", inżynierowie zastanawiają się nad konstrukcją sporej wielkości "wieka", które miałoby służyć zatrzymaniu wycieku. Według wysokich przedstawicieli administracji Baracka Obamy, instalacja tego typu zaworu może potrwać aż do 90 dni.

Gwardia na pomoc

Przewidywania dotyczące zajętego przez ropę obszaru są niewyobrażalne. Jak stwierdził gubernator Luizjany Bobby Jindal, ropa pokryła już co najmniej 600 mil kwadratowych wody, czyli ok. tysiąca kilometrów kwadratowych Zatoki Meksykańskiej. Jindal poprosił Departament Obrony o pomoc finansową na wystawienie sześciu tysięcy żołnierzy Gwardii Narodowej do walki ze skutkami katastrofy.

Sprawa całego kraju

W czwartek szefowa departamentu bezpieczeństwa narodowego Janet Napolitano powiedziała, że "wyciek ma znaczenie ogólnokrajowe", co oznacza, że do walki z nim mogą zostać przeznaczone środki federalne z innych regionów. Prezydent USA Barack Obama zobowiązał się do wykorzystania wszelkich możliwych środków - w tym wojska - aby pomóc brytyjskiej spółce naftowej BP w walce z wyciekiem ropy na Zatoce Meksykańskiej.

BP odpowiada za usunięcie plamy

Prezydent Obama podkreślił w czwartek, że za usunięcie plamy finansowo odpowiada kompania BP, ale nie ponosi odpowiedzialności za wypadek na platformie. Katastrofa negatywnie odbiła się juz na cenach akcji British Petroleum, a także innych firm, zaangażowanych w pracę instalacji.

Platforma zatonęła w wyniku silnej eksplozji, do której doszło w ubiegły czwartek, 22 kwietnia. Znajdowała się 70 km od Nowego Orleanu. W momencie wybuchu na platformie przebywało 126 osób. 121 pracownikom udało się uciec. Pięciu zginęło.

Źródło: tvn24.pl, CNN, nytimes.com, PAP, lefigaro.fr