Do katastrofy helikoptera, w której w grudniu pod Moskwą zginęły trzy osoby, doprowadził pijany pilot z fałszywą licencją, który oddał stery pijanemu pasażerowi - stwierdzili śledczy w raporcie, który właśnie opublikowano.
Śmigłowiec rozbił się w lesie pod Moskwą 8 grudnia.
W toku śledztwa okazało się, że pilot helikoptera siedział na przednim lewym siedzeniu, które nie pozwalało na swobodne kontrolowanie maszyny, a pasażer zajmował najwłaściwszy, prawy przedni fotel.
W wyniku przeanalizowania krwi zebranej na miejscu katastrofy okazało się, że pilot miał we krwi 0,9 promila alkoholu. Pasażer, który sterował maszyną - co najmniej 1,6 promila. Trzecia osoba na pokładzie maszyny była trzeźwa.
Dodatkowo okazało się, że pilot sfałszował wyniki badań lekarskich, by móc latać i podrobił licencję pilota. Helikopter też nie miał sprawnych wszystkich podzespołów, a tego dnia w okolicach katastrofy warunki pogodowe były słabe - wiał chwilami mocny wiatr, a widoczność wynosiła niespełna trzy kilometry.
Autor: adso\mtom / Źródło: Ria Novosti
Źródło zdjęcia głównego: Dmitry A. Mottl, CC BY-SA