W kolejnym dniu antyprezydenckich demonstracji w stolicy Peru zginęły co najmniej trzy osoby - podały lokalne władze. Uczestnicy protestów żądali ustąpieniu z urzędu tymczasowego prezydenta Manuela Merino, który został zaprzysiężony zaledwie pięć dni temu. Wieczorem w niedzielę polskiego czasu poinformowano o jego rezygnacji.
Tymczasowy prezydent Peru Manuel Merino oświadczył w niedzielę, że rezygnuje ze swojej funkcji po masowych protestach i zamieszkach, które doprowadziły do chaosu w kraju - informuje agencja AP. Przewodniczący Kongresu Republiki, jednoizbowego peruwiańskiego parlamentu, Luis Valdez, przekazał wcześniej tego dnia, że wszystkie partie polityczne uzgodniły, że zwrócą się o "natychmiastową" rezygnację tymczasowego prezydenta Merino po protestach w nocy z soboty na niedzielę, w których zginęły co najmniej dwie osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych - podaje Reuters.
Valdez ostrzegał, że parlament rozpocznie proces impeachmentu, jeśli Merino nie złoży rezygnacji.
"Peru się obudziło"
Protestujący zgromadzili się w centralnym punkcie miasta, na placu San Martin, skandując "Merino, nie jesteś moim prezydentem", "Merino oszust", "Peru się obudziło". Do rozproszenia demonstrantów policja użyła między innymi gazu łzawiącego, rozpylanego z krążących nad miastem helikopterów. W trakcie tłumienia protestów zginęły co najmniej dwie osoby, w tym 25-letni mężczyzna, który miał według lekarzy "rany od ołowiu na twarzy i skórze głowy".
Impeachment prezydenta Peru przegłosowany
Manuel Merino został zaprzysiężony na tymczasowego prezydenta po tym, jak parlament przyjął w poniedziałek wniosek o odwołanie dotychczasowego szefa państwa Martina Vizcarry. Krytycy Vizcarry w Kongresie stali na stanowisku, że prezydent "jest pozbawiony trwałych kwalifikacji moralnych do pełnienia urzędu", ciążą na nim bowiem zarzuty, że jeszcze jako gubernator przyjmował łapówki od wielkich firm, które dzięki temu wygrywały przetargi.
Źródło: PAP