Brytyjska Partia Pracy powinna porządnie popracować - także nad wizerunkiem, bo jej poparcie jest najniższe od 66 lat. Rządzące ugrupowanie popiera jedynie 23 proc. Brytyjczyków - wynika sondażu opublikowanego w niedzielnym wydaniu dziennika "Daily Mail".
Poparcie dla rządzącej w Wielkiej Brytanii Partii Pracy premiera Gordona Browna nie było na tak niskim poziomie jeszcze nigdy, od kiedy w 1943 r. zaczęto publikować takie badania opinii publicznej. Według sondażu przeprowadzonego przez instytut BPIX, laburzystów popiera obecnie 23 proc. Brytyjczyków, zaś torysów 45 proc.
Notowaniom Partii Pracy zaszkodził kryzys finansowy oraz szereg skandali. Najnowszy z nich rozgorzał po piątkowej publikacji przez dziennik "Daily Telegraph" listy wydatków, które laburzystowscy parlamentarzyści i ministrowie klasyfikowali jako związane z utrzymywaniem drugiego domu w stolicy, za co przysługuje im zwrot kosztów.
Rok na odrobienie strat
Choć w większości przypadków politycy wykorzystywali ten zawodowy przywilej zgodnie z prawem, niektóre wydatki wzbudziły oburzenie Brytyjczyków. Przykładowo, gazeta podała, że jedna z deputowanych Partii Pracy pobrała 22,5 tys. funtów na remont odległego od Londynu o ponad 150 kilometrów nadmorskiego domu.
Wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii muszą się odbyć do czerwca 2010 r.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA