- Partia może przypominać o swoim istnieniu, ale takie działania nie mogą zawierać agitacji wyborczej - powiedział w TVN24 Krzysztof Lorenc z Państwowej Komisji Wyborczej, komentując kampanie informacyjne, jakie rozpoczęły partie polityczne. Jak podkreśla kary za takie działania mogą być dla partii politycznych bardzo dotkliwe.
PKW ocenia przebieg kampanii i działalności partii po wyborach. Najważniejszym dokumentem ocenianym wtedy przez Komisję jest sprawozdanie, jakie przedstawia każda partia.
Bez agitacji
Jak powiedział Lorenc, "jeśli materiały partyjne mają charakter agitacyjny, a wiec są elementem charakterystycznym dla kampanii wyborczej i byłyby kolportowane przed rozpoczęciem kampanii wyborczej to oznacza, że partia finansuje swój udział w wyborach w sposób, który nie odpowiada wymaganiom prawa wyborczego i ustawy o partiach politycznych". - Może to pociągnąć za sobą konsekwencje w postaci odrzucenia sprawozdania partii politycznej. Wtedy grożą jej poważne konsekwencje, ponieważ odrzucenie oznacza utratę prawa do subwencji z budżetu państwa na trzy lata - zaznacza Lorenc.
Jego zdaniem partia może przypominać o tym, że jest, ale takie działania nie mogą być agitacją. - Niestety niektóre działania partii, zwłaszcza w okresie zaraz przed kampanią są powszechnie odbierane jako działania agitacyjne - podkreśla członek PKW. I przypomina, że kampania wyborcza rozpoczyna się dopiero z chwilą ogłoszenia wyborów. Dopiero wtedy powstają komitety komitety wyborcze, które mogą prowadzić kampanię.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24