Samoloty brytyjskiego wojskowego zespołu akrobacyjnego Red Arrows uświetniły w ten weekend londyńską paradę równości, czyli Pride in London. Defilowali w niej też żołnierze pozostałych rodzajów sił zbrojnych, które podkreślają: jesteśmy otwarci na wszystkie talenty, niezależnie od orientacji seksualnej. W Polsce drzwi do służby wojskowej pozostają zamknięte dla osób transseksualnych.
Red Arrows to zespół akrobacyjny Królewskich Sił Powietrznych, czyli Royal Air Force. W sobotę zaprezentował się nad Londynem. Przelot na niskim pułapie był częścią parady Pride in London, zorganizowanej przez społeczność LGBT+, czyli m.in. lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transseksualnych.
Nad Trafalgar Square samoloty Hawk wypuściły kolorowe dymy. Nie były to jednak barwy tęczy, lecz kolory RAF – biel, czerwień i błękit. Przed pokazem lotnicy sprawdzali, czy można rozszerzyć paletę o inne barwy, ale okazało się to zbyt trudne z powodów technicznych.
Big thank you to @rafredarrows for supporting @RAF_LGBT @RNCompass @ArmyLGBT & @MODLGBT parading in @PrideInLondon #Pride #London - simply awesome! pic.twitter.com/gjDpP0cy7f— Stn Cdr Wittering (@stncdrrafwitt) 6 lipca 2019
Przelot nad paradą był tylko jednym z elementów zaangażowania brytyjskich sił zbrojnych w londyńskie wydarzenie. Na ziemi defilowały grupki żołnierzy wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Podczas imprezy wystąpiła też orkiestra wojskowa.
Królewska Marynarka Wojenna, czyli Royal Navy poinformowała, że w paradzie wzięło udział ponad 200 wojskowych i cywilów pracujących dla brytyjskiego ministerstwa obrony.
Marynarze zamieścili też w mediach społecznościowych film, który pokazuje udział wojska w Pride in London.
"Kilkudziesięciu marynarzy i żołnierzy Royal Marines maszerowało dumnie obok najbardziej charakterystycznych londyńskich zabytków, aby wysłać sygnał, że służba w szeregach marynarki jest otwarta na wszystkie talenty, niezależnie od orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej" – napisała Royal Navy na swojej stronie internetowej.
Królewskie Siły Powietrzne pochwaliły się też w mediach społecznościowych, że w jednym z rankingów zostały wskazane jako jeden z najbardziej inkluzyjnych pracodawców w Wielkiej Brytanii.
Zamknięta droga do służby
W tym roku przypada 20. rocznica zniesienia zakazu służby osób LGBT+ w brytyjskich siłach zbrojnych.
Tymczasem w Polsce obowiązują przepisy, zgodnie z którymi w wojsku nie mogą służyć transseksualiści.
Stwierdzenie przez wojskową komisję lekarską transseksualizmu oznacza automatyczne przyznanie kategorii E, czyli uznanie danej osoby za trwale i całkowicie niezdolną do czynnej służby wojskowej w czasie pokoju oraz w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny.
Pod koniec 2017 r. Ministerstwo Obrony Narodowej przygotowało projekt zmiany tych przepisów. Wynikał on z zaleceń wydanych przez Europejską Komisję przeciwko Rasizmowi i Nietolerancji (ang. European Commission against Racism and Intolerance, ECRI), która jest niezależnym organem monitoringowym Rady Europy.
Gdy na początku 2018 r. projektem zainteresowały się media, MON wycofało się z zapisów dotyczących osób transseksualnych. Do konsultacji skierowano nową wersję dokumentu, utrzymującą zapisy, z których wynika, że osoby transseksualne nie mogą służyć w wojsku.
Transseksualizm pozostał w wykazie chorób i ułomności, których występowanie dyskwalifikuje kandydatów do czynnej służby wojskowej.
Transseksualizm to jedno z zaburzeń tożsamości płciowej, w którym identyfikacja płciowa nie zgadza się z płcią morfologiczną. Przyczyny tego zjawiska pozostają nieznane. Występuje ono średnio u 4-5 osób na 100 tysięcy.
Autor: Rafał Lesiecki (rafal_lesiecki@tvn24.pl) / Źródło: tvn24.pl