Papieski kamerdyner Paolo Gabriele, skazany przez watykański sąd na 1,5 roku więzienia za kradzież dokumentów, po uprawomocnieniu się w czwartek wyroku trafił znów do celi. Stolica Apostolska przyznała, że skandal ten przyniósł poważne szkody jej wizerunkowi.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami majordomus, skazany przez watykański sąd 6 października, odbędzie karę za Spiżową Bramą. W celi watykańskiej żandarmerii, do której teraz powrócił, przebywał od chwili zatrzymania w maju do końca lipca. Następnie, do czwartku był w areszcie domowym w swym mieszkaniu w Watykanie.
To smutne
W wydanym w czwartek komunikacie watykański Sekretariat Stanu podkreślił, że sprawa kradzieży dokumentów i poufnych listów z apartamentu Benedykta XVI jest "smutna" i ma "bardzo bolesne konsekwencje". "Dopuszczono się osobistej zniewagi Ojca Świętego, naruszono prawo tajemnicy korespondencji wielu osób, które się do niego zwróciły z powodu zajmowanego przez niego urzędu, wyrządzono szkodę Stolicy Apostolskiej oraz jej różnym instytucjom, utrudniono komunikację między biskupami ze świata i Stolicą Apostolską oraz wywołano zgorszenie wśród wiernych. Ponadto na wiele miesięcy zakłócony został spokój codziennej pracy w służbie następcy świętego Piotra" - głosi oświadczenie Sekretariatu Stanu.
Bez spisków
Jest w nim też mowa o tym, że postępowanie sądowe przebiegło pod znakiem jawności, bezstronności i przy pełnym poszanowaniu prawa do obrony. "Proces pozwolił potwierdzić fakty, dowodząc, że pan Gabriele zrealizował swój przestępczy czyn bez podżegania i namowy innych osób, lecz kierując się osobistymi przekonaniami, z którymi w żaden sposób nie można się zgodzić" - oświadczył Watykan. W ten sposób odniósł się do argumentacji kamerdynera, który tłumaczył, że przekazując wykradzione dokumenty włoskiemu dziennikarzowi Gianluigiemu Nuzziemu do publikacji chciał "pomóc papieżowi" w prowadzonych przez niego "porządkach" i że czynił to z miłości do Kościoła. Według Watykanu, "rozmaite domysły na temat istnienia spisków czy zaangażowania innych osób okazały się w świetle wyroku bezpodstawne". "Wraz z uprawomocnieniem się wyroku pan Gabriele będzie musiał odbyć karę pozbawienia wolności, na jaką został skazany" - dodano w komunikacie. Poinformowano w nim też o rozpoczęciu przewidzianej przepisami procedury zwolnienia z pracy.
Zostanie ułaskawiony?
Sekretariat Stanu przypomniał też, że "pozostaje ewentualność ułaskawienia, które - jak kilkakrotnie przypomniano - jest suwerenną decyzją Ojca Świętego". "Zakłada ono jednak słusznie skruchę ze strony winnego oraz szczerą prośbę o przebaczenie skierowaną do papieża i tych, którzy zostali niesprawiedliwie znieważeni" - czytamy w komunikacie.
Ocenił on na zakończenie, że "jeśli weźmie się pod uwagę wyrządzone szkody, zasądzona kara wydaje się łagodna i sprawiedliwa". Agencja Ansa podała, że rodzina 46-letniego Paolo Gabriele, który ma troje dzieci, jest zaskoczona jego ponownym uwięzieniem. Jego najbliżsi przyznali, że nie spodziewali się takiego obrotu wydarzeń. Z szeregów włoskich polityków skierowano apele do ministerstwa spraw zagranicznych w Rzymie, aby interweniowało w sprawie Paolo Gabriele, który oprócz obywatelstwa watykańskiego ma także włoskie.
Autor: //gak/k / Źródło: PAP