Armeńska policja zatrzymała rosyjskiego żołnierza oskarżonego o to, że 12 stycznia nad ranem z zimną krwią zastrzelił sześcioosobową rodzinę w mieście Giumri. Zginęło trzyletnie dziecko, a półroczne walczy o życie. 19-letni szeregowiec służył w rosyjskiej armii od pół roku. Wcześniej był skazany m.in. za rozbój. Motyw zabójcy nie jest znany.
Przed ambasadą Rosji w Erywaniu trwa we wtorek protest - podaje portal Armenia Today. Demonstranci domagają się likwidacji rosyjskiej bazy wojskowej w Armenii, w której służył podejrzany żołnierz, oraz odwołania rosyjskiego ambasadora w tym kraju.
"My, obywatele Armenii domagamy się oficjalnych wyjaśnień od Federacji Rosyjskiej, jak mężczyzna podejrzewany o popełnienie tak nieludzkich przestępstw służył w rosyjskiej bazie wojskowej w Armenii" - żądają Armeńczycy na specjalnej ulotce. "Żądamy od rosyjskiego prezydenta, zwierzchnika rosyjskich sił zbrojnych oficjalnych przeprosin dla narodu Armenii i wycofanie rosyjskiej bazy z terytorium Armenii".
Rosyjska baza w Giumri istnieje od 1995 roku.
Zabójstwo sześciu osób
Nad ranem 12 stycznia sąsiedzi rodziny zamieszkującej jeden z domów w mieście Giumri na zachodzie Armenii usłyszeli strzały. Natychmiast zaalarmowali policję, która po przybyciu na miejsce znalazła zwłoki sześciu osób - członków jednej rodziny. Wszyscy zostali zastrzeleni.
Wśród ciał bliskich leżał ranny półroczny chłopiec, który jako jedyny przeżył maskarę. Niemowlę z ranami postrzałowymi klatki piersiowej trafiło od razu na stół operacyjny, ale jego stan jest krytyczny.
Policjanci znaleźli łuski po nabojach i żołnierskie buty, na których widniało nazwisko "Walerij Piermiakow".
Łuski i oficerki
Okazało się, że należą one do szeregowego z rosyjskiej bazy wojskowej w Giumri. Władze jednostki poinformowały, że żołnierz nad ranem "bez pozwolenia oddalił się z miejsca odbywania służby wojskowej" i miał przy sobie broń oraz amunicję.
Walerij Piermiakow przebywał w Giumri od 3 grudnia. W wojsku był od pół roku. Przed poborem znany był rosyjskim organom ścigania m.in. z powodu rozbojów i wymuszeń, których dopuszczał się od najmłodszych lat. Przestępstwa te popełniał m.in. ze swoim bratem, który teraz odsiaduje karę więzienia za zabójstwo.
Uzbrojony i niebezpieczny
Policja w całej Armenii została postawiona na nogi, ponieważ szeregowiec był uzbrojony i niebezpieczny. Nie wiadomo, dlaczego zaatakowano właśnie tę konkretną rodzinę. Wzmocniona została m.in. ochrona wokół szkół w całym mieście, ponieważ służby podejrzewały, że Walerij Piermiakow może spróbować wziąć zakładników.
W związku z zabójstwem prezydent Armenii Serż Sargisjan zwołał pilną naradę, a śledztwo w tej sprawie nadzoruje również kierownictwo rosyjskiej bazy wojskowej.
Rosja powołuje komisję
Rosyjskie ministerstwo obrony nadało sprawie wysoki priorytet. Powołano specjalną komisję na czele z wiceministrem obrony gen. Arkadijem Bachinem, która uda się na miejsce zbrodni i zbada, jak mogło dojść do samowolnego opuszczenia jednostki przez żołnierza.
Armeńska policja we wtorek rano poinformowała, że Rosjanin został zatrzymany i oddany w ręce dowództwa bazy. Jego motyw nie jest znany publicznie.
Wyrazy współczucia
Wyrazy współczucia w związku z zabójstwem ormiańskiej rodziny wyraził minister obrony Rosji Siergiej Szojgu i rosyjski MSZ. Resorty zadeklarowały "wszelką pomoc i wsparcie" dla krewnych ofiar.
"Na podstawie pracy komisji wszyscy winni tej tragedii zostaną pociągnięci do odpowiedzialności" - oświadczyło rosyjskie ministerstwo obrony.
"Wraz z ormiańskim narodem jesteśmy wstrząśnięci strasznym przestępstwem przeciwko mieszkańcom miasta Giumri. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia rannemu dziecku" - czytamy w oświadczeniu MSZ Rosji.
Autor: asz,pk\mtom / Źródło: rt.com, lenta.ru, news.am, Armenia Today
Źródło zdjęcia głównego: www.police.am