Setki tysięcy przeciwników prawa do przerywania ciąży wzięły udział w waszyngtońskim "Marszu dla Życia" w piątek, w 40. rocznicę legalizacji aborcji w USA. Demonstranci maszerowali pod hasłem: "40 = 55M". Organizatorzy twierdzą bowiem, że od 40 lat w USA dokonano 55 mln aborcji.
Demonstranci przeszli pod siedzibę Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, który czterdzieści lat temu wydał wyrok w sprawie zwanej Roe vs. Wade, uznając prawo do aborcji za "fundamentalne prawo konstytucyjne" każdej kobiety. Sąd prawnie usankcjonował wówczas dopuszczalność w USA aborcji na życzenie.
- Aborcja to dziś naruszenie praw człowieka. Nową normą jest obrona życia - powiedziała główna organizatorka marszu Jeanne Monahan.
Raz do roku
Marsze dla Życia (Marches for Life) odbywają się co roku (pierwszy był już w 1974 roku) i są największymi w kraju manifestacjami przeciwników przerywania ciąży. Tegoroczny, z racji okrągłej rocznicy, był jeszcze liczniejszy niż zwykle. Mogło w nim brać udział nawet pół miliona ludzi. Według sondażu niezależnego ośrodka badania opinii Pew Research Center zdecydowana większość Amerykanów nie chce uchylenia legalizującej aborcję decyzji w sprawie Roe vs. Wade. Uważa tak 63 procent osób, chociaż spośród tych, którzy wyrażają taką opinię, niektórzy popierają pewne restrykcje, jak np. nakaz powiadomienia rodziców przez nastolatki przerywające ciążę. Postulaty wprowadzenia całkowitego zakazu przerywania ciąży, włącznie z przypadkami tej powstałej w wyniku kazirodztwa i gwałtu, padają z ust polityków z radykalnego skrzydła Partii Republikańskiej związanego z prawicowo-populistyczną Tea Party.
Były republikański kandydat na prezydenta Rick Santorum powiedział protestującym, że "przeciwnicy aborcji bronią miłości w świecie śmierci". Wsparcie dla protestujących wyraził na Twitterze papież Benedykt XVI. Prezydent Barack Obama opowiada się za prawem kobiet do aborcji, a także swobodnym dostępem do środków antykoncepcyjnych.
Autor: mn//gak/k / Źródło: tvn24.pl, Reuters, PAP