Orędzie Putina do Rosjan. Mówił o "szantażu", nazwiska Prigożyna nie wymienił

Źródło:
RIA Nowosti, Reuters, tvn24.pl, TVN24 BiS
Wojciech Konończuk, dyrektor OSW: Putin trochę zaklinał rzeczywistość
Wojciech Konończuk, dyrektor OSW: Putin trochę zaklinał rzeczywistość
TVN24 BiS
Wojciech Konończuk, dyrektor OSW: Putin trochę zaklinał rzeczywistośćTVN24 BiS

Prezydent Rosji Władimir Putin wygłosił orędzie do Rosjan w którym, nawiązując do buntu Jewgienija Prigożyna i Grupy Wagnera, oświadczył, że "jakikolwiek szantaż jest skazany na niepowodzenie". Podziękował najemnikom Grupy Wagnera, którzy "zatrzymali się i nie chcieli rozlewu krwi", a także Rosjanom za wsparcie, wytrwałość i solidarność. Reuters zauważa, że w swoim przemówieniu Putin nie wymienił nazwiska Prigożyna.

Rosyjska telewizja wyemitowała w poniedziałek po godzinie 22 czasu rosyjskiego (godzina 21 w Polsce) przemówienie Władimira Putina do narodu. Rosyjski prezydent oznajmił, że najemnicy Grupy Wagnera mogą podpisać kontrakt z ministerstwem obrony, natomiast ci, którzy odmówią, nie będą ścigani, mogą jechać na Białoruś. - Obietnica, którą złożyłem, zostanie dotrzymana - powiedział. Podziękował też tym najemnikom Grupy Wagnera, którzy "zatrzymali się i nie chcieli rozlewu krwi".

CZYTAJ WIĘCEJ: 36 godzin "marszu sprawiedliwości"

Putin stwierdził, że jakikolwiek szantaż będzie skazany na niepowodzenie. Podziękował też Rosjanom za wsparcie, wytrwałość i solidarność - relacjonuje RIA Nowosti.

Dziękował także białoruskiemu dyktatorowi Alaksandrowi Łukaszence za wkład w uregulowaniu sytuacji.

Reuters zwraca uwagę, że w swoim przemówieniu Putin nie wspomniał o Jewgieniju Prigożynie, szefie najemniczej formacji Grupy Wagnera, który w sobotę późnym wieczorem po zakończeniu buntu wyjechał z Rostowa nad Donem.

Spotkanie z szefami służb bezpieczeństwa

Putin spotkał się w poniedziałek wieczorem z szefami rosyjskich służb bezpieczeństwa, w tym z ministrem obrony Siergiejem Szojgu – poinformował rzecznik Kremla. Agencja Reutera przypomniała, że jednym z głównych żądań Prigożyna było zwolnienie Szogu.

W spotkaniu wzięli udział prokurator generalny Igor Krasnow, szef kremlowskiej administracji Anton Wajno, minister spraw wewnętrznych Władimir Kolokolcew, dyrektor służby bezpieczeństwa FSB Aleksander Bortnikow, szef Gwardii Narodowej Wiktor Zołotow, szef Federalnej Służby Ochrony Dmitrij Koczniew oraz szef Federalnego Komitetu Śledczego Aleksander Bastrykin.

W poniedziałek Władimir Putin odbył również rozmowę telefoniczną z emirem Zjednoczonych Emiratów Arabskich Szejkiem Mohamedem bin Zayedem Al Nahyanem.

Ekspert OSW: Putin trochę zaklinał rzeczywistość

Wojciech Konończuk, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, komentując na antenie TVN24 BiS wystąpienie Putina zauważył, że było "bardzo szumnie" zapowiadane przez jego służbę prasową "jako wręcz takie, które ma zdecydować o losie Rosji", a tymczasem, ocenił, "okazało się, że w czasie tych czterech czy pięciu minut Putin właściwie nie powiedział nic istotnego, poza tym, że władze dały radę jeśli chodzi o rozwiązanie, poradzenie sobie z kryzysem, buntem Prigożyna". 

- Oskarżył go, nie wymieniając go z nazwiska, o zdradę, a zarazem podziękował Rosjanom za to, że zachowali się w sposób odpowiedzialny - dodał ekspert. 

- Całą winę za wywołanie tego buntu zwalił nie tylko na nielojalną część Grupy Wagnera, ale także na Zachód. Więc ja mam takie wrażenie, że Putin trochę zaklinał rzeczywistość, ale z drugiej strony widać też, że nie jest pewny swojej pozycji - ocenił Konończuk.

- Główny przekaz, tak go czytam, był skierowany do społeczeństwa rosyjskiego. (Putin) mówi do Rosjan: zachowajcie się w sposób odpowiedzialny, jestem z wami, wy jesteście ze mną, pamiętajcie, że jestem waszym prezydentem na dobre i na złe - mówił.

CZYTAJ TEŻ: Czego wciąż nie wiemy o buncie Prigożyna

Bunt Grupy Wagnera

W sobotę Jewgienij Prigożyn przeprowadził zbrojną rebelię w Rosji. Podległe mu siły wyruszyły z Ukrainy w "marsz sprawiedliwości", którego celem miała być Moskwa. Oddziały wagnerowców zbliżyły się do rosyjskiej stolicy na odległość 200 kilometrów. Ostatecznie, w wyniku negocjacji z Władimirem Putinem, w których pośredniczył białoruski dyktator, Prigożyn wtrzymał szturm i zgodził się udać na Białoruś, by - jak twierdził - "uniknąć rozlewu krwi".

CZYTAJ WIĘCEJ: Kreml i Prigożyn mają porozumienie. Co w nim jest?

Autorka/Autor:js,tas/kg

Źródło: RIA Nowosti, Reuters, tvn24.pl, TVN24 BiS