Obama "się sprzedaje", zaś Rosja to "wróg nr 1"


Rozmowa Obamy z Miedwiediewem w Seulu nadal pozostaje jednym z głównych tematów kampanii wyborczej w USA. Republikanie wykorzystują wpadkę prezydenta i atakują go za ustępstwa wobec Moskwy. - Z jakimi krajami jeszcze tak rozmawia? Iranem? Koreą Północną? - pyta Newt Gingrich. - Dlaczego ukrywa przed Amerykanami swoje zamiary? - to z kolei Mitt Romney. Obama się broni, a w amerykańską kampanię wtrąca się... Miedwiediew.

Na poniedziałkowym spotkaniu z Dmitrijem Miedwiediewem podczas szczytu nuklearnego w stolicy Korei Płd. prezydent USA Barack Obama - nie wiedząc, że rozmowa jest nagrywana - poprosił rosyjskiego przywódcę, aby "dano mu czas" w sprawie tarczy antyrakietowej, przeciw której Rosja protestuje. Obama chciałby aby Moskwa poczekała z dalszymi rozmowami, aż odbędą się wybory prezydenckie w USA.

Przyznał w ten sposób pośrednio, że względy kampanii wyborczej wymuszają na nim ostrzejszą postawę wobec Rosji, a w najlepszym razie zamrożenie rozmów ws. tarczy. Zaś po ewentualnej reelekcji wróciłby do polityki resetu.

Republikanie w natarciu

Republikańscy kandydaci na prezydenta Mitt Romney i Newt Gingrich zareagowali niemal natychmiast. Przemawiając do swoich zwolenników w San Diego, Romney skrytykował prezydenta za to, że ukrywa przed Amerykanami swoje zamiary ws. tarczy antyrakietowej, potencjału militarnego, zobowiązań wobec Izraela i planów wobec irańskich ambicji atomowych.

Z jakimi krajami jeszcze rozmawia? Co jeszcze powiedział Irańczykom, północnym Koreańczykom? Dajcie mi troszkę czasu, dajcie mi trochę miejsca, pozwólcie mi na reelekcję, a ja wtedy się wyprzedam. Newt Gingrich

Z kolei Newt Gingrich w jednym z telewizyjnych programów grzmiał na Obamę: "Z jakimi krajami jeszcze rozmawia? Co jeszcze powiedział Irańczykom, północnym Koreańczykom? Dajcie mi troszkę czasu, dajcie mi trochę miejsca, pozwólcie mi na reelekcję, a ja wtedy się wyprzedam".

Republikanie zarzucają Obamie, że chce współpracować z Rosją kosztem interesów USA w dziedzinie bezpieczeństwa i obronności oraz kosztem amerykańskich sojuszników. Romney, komentując dla telewizji CNN słowa Obamy, napiętnował Rosję jako "wroga geopolitycznego numer jeden".

Obama się broni

We wtorek prezydent USA tłumaczył się ze swojej wypowiedzi, która wywołała poruszenie w Waszyngtonie. Podkreślił, że w tym roku, gdy odbywają się wybory prezydenckie w USA i Rosji, nikogo nie powinno zaskakiwać, że porozumienie w sprawie tarczy nie może być zawarte szybko. Zdaniem Obamy polityczna reakcja w USA na jego poniedziałkową wypowiedź świadczy o tym, że miał rację, mówiąc, że rok 2012 nie sprzyja porozumieniu o tarczy.

Prezydenta bronią też jego najbliżsi współpracownicy. - Jako że 2012 jest rokiem wyborczym w obu krajach, w Rosji i w USA, jest oczywiste, że nie jest to rok, w którym możemy osiągnąć przełom - powiedział Ben Rhodes, zastępca doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego.

"Gubernator Romney doskonale zna wyzwania stojące dziś przed naszym narodem w polityce zagranicznej, oferując dużo napinania muskułów i pustej retoryki bez konkretnych planów zapewnienia nam bezpieczeństwa czy też wzmocnienia naszych sojuszy" - napisał w komunikacie sekretarz prasowy kampanii wyborczej Obama 2012.

Miedwiediew wtrąca się w kampanię

Nieoczekiwanie głos w tej wewnątrzamerykańskiej dyskusji zabrał prezydent Rosji. Oczywiście wziął w obronę Obamę i skrytykował Romneya. A wszystkim kandydatom udzielił dwóch rad: "Po pierwsze, aby prezentując swoje stanowisko posługiwali się głową, rozsądkiem, co przecież nie powinno zaszkodzić kandydatowi na prezydenta, a po drugie powinni spojrzeć na zegarek: mamy obecnie rok 2012, a nie połowę lat 70."

Źródło: Fox News, tvn24.pl, PAP