"Nasze własne błędy, jak również wzrost zakażeń koronawirusem na świecie spowodowały, że podjęliśmy decyzję o wstrzymaniu wszystkich rejsów" - przekazał w poniedziałek norweski armator Hurtigruten w związku z wykryciem w piątek ogniska koronawirusa na statku Roald Amundsen. Zakażenie stwierdzono tam dotychczas u 41 osób - członków załogi i pasażerów.
Jak podało w najnowszym komunikacie przedsiębiorstwo żeglugowe Hurtigruten, do tej pory koronawirusa wykryto u 36 spośród 158 członków załogi statku Roald Amundsen. Wśród nich jest 32 Filipińczyków, pozostali to obywatele Norwegii, Francji oraz Niemiec. Załoga z zagranicy została przebadana na obecność wirusa przed opuszczeniem swoich krajów, ale nie przeszła kwarantanny przed rozpoczęciem pracy na statku - przekazał armator.
Poszukiwani pasażerowie Roalda Amundsena
COVID-19 zdiagnozowano także u pięciu spośród 387 pasażerów podróżujących wycieczkowcem podczas dwóch rejsów. Według służb prasowych armatora na pokładzie statku nie było polskich obywateli.
Statek znajduje się obecnie przy nabrzeżu w Tromso, a 177 pasażerów opuściło pokład. Większość została objęta domową kwarantanną, a 60 innych izolowanych osób jest pod opieką gminy Tromso. Poszukiwanych jest 209 pasażerów wcześniejszego rejsu, którzy są mieszkańcami 60 norweskich gmin.
Armator wstrzymuje wszystkie rejsy
Pojawienie się ogniska koronawirusa na statku Roald Amundsen jest przedmiotem dochodzenia policyjnego oraz prowadzonego przez służby epidemiologiczne. Podejrzewa się, że armator zlekceważył informację, jaką otrzymał w zeszłym tygodniu, że na pokładzie podczas poprzedniego rejsu przebywała osoba zakażona SARS-CoV-2.
"Wstępnie oceniamy, że kilka naszych wewnętrznych procedur zostało złamanych" - przyznał w komunikacie prasowym prezes Hurtigruten Daniel Skjeldam. "Nasze własne błędy, jak również niedawny wzrost zakażeń na świecie spowodowały, że podjęliśmy decyzję o wstrzymaniu wszystkich rejsów ekspedycyjnych po wodach norweskich i międzynarodowych" - dodał.
- Zawiedliśmy - przyznał na poniedziałkowej konferencji prasowej Skjeldamn. - W imieniu firmy bardzo przepraszam - dodał.
Duże wycieczkowce nie wysadzą pasażerów w Norwegii
Tego samego dnia minister zdrowia Norwegii Bent Hoie poinformował, że w związku z pojawieniem się ogniska zakażeń na statku Roald Amundsen wycieczkowce z ponad stu osobami na pokładzie otrzymają zakaz wysadzania pasażerów w norweskich portach. Jak dodał, nowe przepisy mają obowiązywać wstępnie przez 14 dni i nie będą dotyczyły tych jednostek, które są już w trakcie rejsów.
Hoie podkreślił, że zakaz nie będzie miał też zastosowania do regularnego ruchu promowego, zarówno krajowego, jak i międzynarodowego.
- Pandemia się nie skończyła - podkreślił minister.
Koronawirus na wycieczkowcu
Wycieczkowiec Roald Amundsen miał w piątek po południu wypłynąć z Tromso do norweskiego archipelagu w Arktyce - Svalbardu. Rejs wstrzymano, gdy koronawirusa potwierdzono u czterech członków załogi. Trafili oni do Szpitala Uniwersyteckiego w Tromso. Statek został odizolowany w porcie w tym mieście, będzie poddany dezynfekcji i nie wypłynie w kolejne rejsy aż do jesieni.
W związku z decyzją o wstrzymaniu rejsów wycieczkowych, w portach pozostaną dwa inne statki armatora. Obsługiwane przez Hurtigruten regularne połączenie promowe między Bergen a Kirkenes na północy Norwegii ma być natomiast realizowane zgodnie z rozkładem.
Źródło: PAP, Reuters