- Na wydobytych z dna części wraku myśliwca RF-4 Phantom, nie znaleziono śladów materiałów wybuchowych i ognia - podało tureckie wojsko. W tej sytuacji Ankara przestała posługiwać sie zwrotem "zestrzelonego przez Syrię". Obecnie spekuluje się, że piloci popełnili błąd i sami zderzyli się z wodą.
Afera wokół katastrofy tureckiego samolotu zwiadowczego RF-4 Phantom pod koniec czerwca doczekała się tym samym po raz kolejny znaczącego zwrotu. Początkowo zarówno Turcja jak i Syria mówiły o jego zestrzeleniu. Syryjczycy sami przyznali się, że ostrzelali Phantoma, który miał naruszyć ich przestrzeń powietrzną. Turcy starali się natomiast udowodnić, że syryjska rakieta trafiła maszynę już w przestrzeni międzynarodowej.Zmienna historiaKluczowym dowodem mającym prowadzić do wyjaśnienia, kto ma rację, miały być szczątki myśliwca spoczywające na dnie Morza Śródziemnego. Jednak po wydobyciu ich przez tureckie wojsko, jego sztab generalny wydał zaskakujące oświadczenie, iż nie znaleziono na nich śladów materiałów wybuchowych lub ognia.Oznacza to, że zarówno Turcja jak i Syria mijały się z prawdą zapewniając o zestrzeleniu maszyny. Tureckie wojsko w swoim oświadczeniu przestało zawierać formułkę "zestrzelony przez Syrię", zastępując ją sformułowaniem "o naszym samolocie, który Syria twierdzi, że zestrzeliła". Przedstawiciel tureckiego MSZ też wypowiadał się w tym duchu.Pomimo tego, że niebezpośrednio Turcja nadal obwinia Syrię za utratę Phantoma, prawdopodobne staje się inne rozwiązanie. Załoga myśliwca mogła popełnić błąd podczas wykonywania gwałtownych manewrów na małej wysokości nad morzem. Być może pilot starał się uniknąć syryjskiego ognia przeciwlotniczego i zawadził o wodę. W takiej sytuacji jasne stawałoby się to, dlaczego załoga nie nadała żadnego sygnału o problemach i nie katapultowała się. Uderzając z dużą prędkością o wodę Phantom po prostu uległ dezintegracji i załoga zginęła momentalnie.
Autor: mk\mtom / Źródło: telegraph.co.uk, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Turkish Air Force