Żył w "domu tortur". "Niemal każda część mojego ciała była zraniona"


Placówka Daru Imam Ahmad Bun Hambal miała być szkołą koraniczną, a także tak zwanym domem naprawczym dla tych, których zachowanie chciano utemperować. Za ścianami szkoły działy się jednak rzeczy daleko wykraczające poza zajęcia resocjalizacyjne. Młodych mężczyzn skuwano łańcuchami, wykorzystywano seksualnie i głodzono. Miejsce zamknięto po przyjeździe policji. Jedna z uratowanych osób rozmawiała z reporterem BBC.

Nigeryjska policja uratowała niemal 500 osób, w większości młodych mężczyzn, przetrzymywanych w nieludzkich warunkach w szkole koranicznej w Kadunie. Do szturmu policji doszło po wielokrotnych skargach sąsiadów, którzy podejrzewali, że na miejscu może dziać się coś złego. Teraz są zszokowani odkryciem. Sami nie podejrzewali bowiem, że tak blisko może dochodzić do tak potwornych scen. Funkcjonariusze podkreślili, że było to miejsce, gdzie traktowano ludzi jak niewolników, placówkę nazwali "domem tortur". Przetrzymywane tam osoby miały skute łańcuchami kostki. Niektóre z ofiar były torturowane i wykorzystywane seksualnie, wiele zmarło z głodu.

Uratowany wspomina horror z "domu tortur"

29-letni Isa Ibrahim został wysłany do szkoły przez swoją rodzinę w celu - jak mówi - "poprawy swojego zachowania". Na miejscu tortur używano jako środka wychowawczego, były formą dyscyplinowania, aby poprawić złe zachowanie.

- Jeśli się modlisz, biją cię, jeśli się uczysz, biją cię - relacjonował w rozmowie z BBC.

W szkole był przykuty łańcuchem do generatora prądu, doświadczył także kary zwanej "tarkila". Przewidywała ona powieszenie pod sufitem za nadgarstki. - Miałem wiele urazów. Niemal każda część mojego ciała była zraniona - powiedział. Wspomniał, że w szkole głodował, a jedyne na co mógł liczyć to miska ryżu. Próbę ucieczki stamtąd podjął dzień przed przyjazdem policji.

Zamknięci w ośrodku, nie widzieli świata zewnętrznego nawet kilka lat

Reporter BBC był na miejscu. W dwupiętrowym budynku z małymi oknami widział porozrzucane materace, kosze, ubrania i książki. Z zewnątrz budynek miał przypominać więzienie.

Jak relacjonował dziennikarz, "uczniowie" nie wychodzili ulicę, aby żebrać (tak jak nakazuje zwyczaj w tradycyjnych szkołach tego typu), nie byli też zmuszani do ciężkiej pracy. Niektórzy z nich twierdzili, że nie widzieli świata zewnętrznego od lat. Szkoła w Kadunie znajdowała się w północnej części kraju. W tym regionie wielu rodzin nie stać na posłanie swoich dzieci do szkoły. Ci, którym uda się zebrać fundusze, zazwyczaj powierzają je pod opiekę szkół koranicznych, czyli takich jak ta, w których dochodziło do tragicznych zdarzeń. "Dom tortur" miał działać kilka lat. Oprócz Nigeryjczyków były tam dwie osoby z Burkina Faso. Uratowani stamtąd mieli nawet po pięć lat. Siedem osób, w tym kilku nauczycieli, zostało aresztowanych. Rząd oświadczył, że będzie sprawdzał pod tym kątem także inne szkoły w kraju. Istnieją obawy, że takich miejsc może być więcej.

Kaduna w północnej Nigerii

Autor: akw//kg / Źródło: BBC