„Przetrwał Auschwitz, był pionierem polsko-niemieckiego dialogu, moralnym autorytetem w swojej ojczyźnie” - tak w poranek po śmierci prof. Władysława Bartoszewskiego pisze o nim niemiecki dziennik „Die Welt”. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” dodaje, że jeszcze kilka dni wcześniej w świetnej formie brał udział w obchodach 72. rocznicy powstania w warszawskim getcie. „Władysław Bartoszewski był największym autorytetem moralnym polskiej polityki” - napisał z kolei „Berliner Zeitung”.
„Die Welt” zaczął swój artykuł poświęcony prof. Bartoszewskiemu od słów: „Przetrwał Auschwitz i walczył o pojednanie Polaków, Niemców i Żydów. W wieku 93 lat zmarł były minister spraw zagranicznych Polski”.
Po wojnie wciąż walczył - o pojednanie
„Die Welt” pisze o Bartoszewskim jako „historyku i polityku”, „więźniu Auschwitz walczącym z nazistami w polskim podziemiu” oraz „aktywnym działaczu polskiej Rady Pomocy Żydom „Żegota”. „Był postrzegany jako pionier niemiecko-polskiego dialogu”.
Gazeta odnotowuje, że prof. Bartoszewski był „autorem kilku książek o stosunkach Polaków, Żydów i Niemców”, które powstawały, „by pomagać tym narodom we wzajemnym przebaczaniu”.
„Die Welt” przypomniał, że Bartoszewski walczył przeciwko nazistom w powstaniu warszawskim, a po wojnie spędził sześć lat w więzieniach stalinowskich. Potem, „w 1966 r. został odznaczony orderem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata za ryzykowanie życiem dla ratowania Żydów w czasie wojny”. „Był aktywny w polityce do samej śmierci i doradzał do samego końca premier Ewie Kopacz” - zakończył dziennik.
Do końca w dobrej formie
„Chciał umrzeć w wolnej Polsce. W piątek 24 kwietnia zmarł były więzień obozu koncentracyjnego Auschwitz i były minister spraw zagranicznych Polski, Władysław Bartoszewski” - napisał w krótkim artykule „FAZ”.
Dziennik dodał, że Bartoszewskiego pożegnali „ze smutkiem i żalem” prezydent Bronisław Komorowski i szef Rady Europejskiej Donald Tusk.
„FAZ” zwraca uwagę na to, że 93-letni Bartoszewski był do samego końca w dobrej formie i „do niedawna uczestniczył w pracach gremium ekspertów rządowych”. Dziennik z Frankfurtu przypomina też, że raptem kilka dni wcześniej prof. Bartoszewski brał udział w obchodach 72. rocznicy powstania w getcie warszawskim i czuł się dobrze.
„FAZ” przypomniał, że Władysław Bartoszewski był więźniem obozu Auschwitz, działał w podziemnej, tworzonej przez Polaków Radzie Pomocy Żydom, - „Żegocie” i walczył w powstaniu warszawskim.
"Więzień numer 4427 zrobił więcej niż większość"
„Władysław Bartoszewski był największym autorytetem moralnym polskiej polityki” - napisał z kolei „Berliner Zeitung”. Dziennik przypomniał już w pierwszych zdaniach jego „niezmordowaną pracę jako historyka, pisarza, działacza praw obywatelskich, dyplomaty”.
„Niewielu zrobiło dla polsko-niemieckiego pojednania więcej, niż były więzień Auschwitz numer 4427” - dodała gazeta w komentarzu redakcyjnym.
„Berliner Zeitung” pisze też o „poruszającym wystąpieniu w Bundestagu w 1995 roku”, gdy prof. Bartoszewski „pouczył dwa społeczeństwa Europy Środkowej - niemieckie i polskie - by nawiązały współpracę”. „Znalazł też w sobie i wyraził współczucie dla wysiedlonych w czasie II wojny Niemców i jego zasługi dla dialogu były przez lata wielokrotnie wychwalane przez niemiecki rząd”.
„BZ” zaznacza też, że on i przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach „szczerze się nie lubili” i przez lata „prowadzili emocjonalną polemikę”.
Dziennik zwrócił uwagę na to, że to po interwencji prof. Bartoszewskiego w Bundestagu, Steinbach musiała zrezygnować z zaproponowanego jej miejsca w radzie rządowej Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie walczącej o pamięć o Niemcach jako ofiarach wojny, m.in. w Polsce.
„Bartoszewski nazwał zaproponowanie tego stanowiska Steinbach nieprzyzwoitym” - pisze BZ”.
"Przyjaciel Niemców"
"Sueddeutsche Zeitung" podkreśla, że Bartoszewski był "pasjonującym gawędziarzem". Ulica (Aleje Ujazdowskie), na którą wychodziły okna jego biura, była świadkiem parady zwycięstwa zorganizowanej przez Hitlera w październiku 1939 roku - pisze komentator. Odpoczynek był pojęciem nieznanym mu; jeszcze w dziesiątej dekadzie swego życia działał jako doradca premiera ds. polityki zagranicznej.
Tematem jego życia były relacje z Niemcami. Autor komentarza przypomina, że Bartoszewski był aresztowany przez władze komunistyczne, które potem pozwoliły mu działać jako publicyście. "SZ" przytacza wypowiedź polityka: "Gdyby ktoś powiedział mi wtedy, gdy stałem zgarbiony na placu apelowym KL Auschwitz, że Niemcy będą moimi przyjaciółmi, uznałbym go za błazna".
Komentator rozgłośni radiowej Deutschlandfunk podkreślił z kolei, że polski polityk był honorowym obywatelem Izraela, co było wielkim wyróżnieniem dla polskiego katolika. Jako polski minister spraw zagranicznych Bartoszewski wygłosił zaś przemówienie w Bundestagu - zaszczyt, którym może się pochwalić niewielu cudzoziemców.
- Te dwa wydarzenia ilustrują nadzwyczajne znaczenie tej osobistości. Nikt inny nie zrobił więcej dla polsko-niemieckiego pojednania, a równocześnie cieszył się nieograniczonym zaufaniem Żydów - powiedział.
Autor: adso/ja / Źródło: "Die Welt", "FAZ", "Berliner Zeitung", PAP
Źródło zdjęcia głównego: Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu