W drugie turze wyborów prezydenckich w Niemczech żaden z kandydatów ponownie nie uzyskał bezwzględnej większości. Faworytem - tym razem z 615 głosami poparcia - znów był Christian Wullf.
Kandydat chadecko-liberalnej koalicji rządzącej Christian Wulff w drugie rundzie uzyskał 615 głosów delegatów, o 15 więcej niż za pierwszym podejściem. Wszystko wskazuje na to, że to on po kolejnej turze - w której wystarczy już zwykła większość - zostanie nowym prezydentem Niemiec.
Konieczna trzecia tura
Pierwsza tura wyborów w Niemczech nie przyniosła rozstrzygnięcia. Do wymaganej bezwzględnej większości zabrakło kandydatowi koalicji rządzącej (CDU/CSU i FDP) tylko 23 głosów. Na kandydata opozycyjnych partii SPD i Zielonych Joachima Gaucka głosowało 499 delegatów.
W drugiej turze faworyt Wullf otrzymał 615 głosów. Gauck - 490 (o dziewięć mniej, niż poprzednio). Polityk postkomunistycznej Lewicy Luc Jochimsen poparło 123 delegatów do Zgromadzenia Federalnego (o trzech mniej), zaś kandydat skrajnie prawicowej NPD Frank Rennicke uzyskał 3 głosy.
Kto wybiera prezydenta?
W Niemczech prezydent wybierany jest przez Zgromadzenie Federalne. Składa się ono z 1244 osób - w połowie z wszystkich deputowanych do Budestagu oraz takiej samej liczby przedstawicieli parlamentów krajowych.
Głosowanie jest tajne i głosujący mogą wstrzymać się od wskazania któregoś z kandydatów. W wyborach możliwe są trzy tury. W dwóch pierwszych turach kandydat, aby wygrać, musi zdobyć bezwzględną większość. W trzeciej wystarczy większość głosów.
Horst Kohler podał się do dymisji 31 maja br. Jako powód rezygnacji podał kontrowersje wokół swej niedawnej wypowiedzi w wywiadzie radiowym, w której powiązał on udział Bundeswehry w misjach zagranicznych z potrzebą ochrony niemieckich interesów gospodarczych. Koehler ocenił, że krytyka ta była bezpodstawna.
Źródło: tvn24.pl, Reuters