Atak na Centrum Świadków Jehowy w Hamburgu. Sprawca oddał ponad 100 strzałów, ofiar mogło być znacznie więcej

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Reuters

Napastnik, który dokonał ataku na Centrum Świadków Jehowy w Hamburgu, miał przy sobie kilkaset nabojów. Gdyby nie szybka interwencja służb, ofiar mogło być znacznie więcej – poinformowali na wspólnej konferencji przedstawiciele hamburskiej policji, prokuratury i MSW. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz przyznał, że po tragicznych doniesieniach "odjęło mu mowę".  

- To najgorsza, najstraszniejsza zbrodnia w najnowszej historii naszego miasta – stwierdził senator spraw wewnętrznych Andy Grote (SPD). Jak potwierdził, napastnik oddał ponad 100 strzałów.

- Wśród ofiar śmiertelnych jest czterech mężczyzn i dwie kobiety – jedna z nich była w 7. miesiącu ciąży. Poza nienarodzonym dzieckiem ofiary miały od 33 do 60 lat – poinformował z kolei szef hamburskiej policji Thomas Radszuzweit. - Wszystkie ofiary śmiertelne są obywatelami niemieckimi, wszyscy zginęli od postrzałów – dodał.

Policja była na miejscu zdarzenia błyskawicznie

Pierwsze strzały padły w czwartek około godziny 21.00 podczas spotkania wspólnoty świadków Jehowy w hamburskiej dzielnicy Alsterdorf. Policja była na miejscu zdarzenia błyskawicznie: pierwsze wezwania o pomoc przyszły o 21.04. - O godzinie 21.08 pierwsi funkcjonariusze byli już na miejscu – powiedział Grote. Jak podkreślił, ta szybka i zdecydowana interwencja przyczyniła się do uratowania wielu istnień ludzkich. Domniemany sprawca zastrzelił się już po przybyciu służb na miejsce. 

Policja w Hamburgu podała także, że oprócz siedmiu ofiar jest także ośmiu rannych, jest stan jest ciężki.

Posiadał legalnie broń

Szef policji Ralf Martin Meyer poinformował, że Philipp F. posiadał legalnie półautomatyczny pistolet od 12 grudnia zeszłego roku. To on stanowił narzędzie zbrodni. Jak dodał Meyer, urząd ds. broni otrzymał w styczniu anonimową informację o możliwej chorobie psychicznej Philippa F. - Z informacji wynikało, że F. był szczególnie zły na wyznawców religii, zwłaszcza świadków Jehowy, oraz na swojego byłego pracodawcę – przekazał Meyer.

Z tego powodu na początku lutego F. odwiedziło niezapowiedzianie dwóch urzędników z urzędu ds. broni. - Była to standardowa kontrola, która była wynikiem anonimowego doniesienia. F. był chętny do współpracy, nie wzbudzał podejrzeń, możliwości prawne zostały wyczerpane – wyjaśnił Meyer.

Apel o unikanie obszaru ulicy Deelboege

35-letni napastnik oddał w czwartek wieczorem ponad 100 strzałów – w sumie wystrzelił 9 magazynków po 15 nabojów każdy. Jak poinformowała prokuratura, w mieszkaniu sprawcy policja znalazła również duży zapas amunicji (15 załadowanych magazynków oraz pojemnik z kolejnymi 200 nabojami). Zabezpieczono też laptopy i smartfony sprawcy, które zostaną poddane oględzinom.

Policja tuż po strzelaninie zaapelowała do mieszkańców miasta o unikanie obszaru ulicy Deelboege i rejonów dzielnic Gross Borstel, Alsterdorf i Eppendorf oraz o korzystanie z telefonów "tylko w ekstremalnych sytuacjach awaryjnych, aby nie przeciążać linii". Na miejscu pracowali liczni policjanci, pracownicy prokuratury i ratownicy medyczni. Burmistrz Hamburga Peter Tschentscher określił zbrodnię jako "wstrząsającą" i przekazał wyrazy współczucia rodzinom ofiar.

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz, cytowany przez agencję Reutera, przyznał, że po tragicznych doniesieniach w sprawie ataku "odjęło mu mowę". Powiedział również, że jego myśli są "z rodzinami ofiar".

Autorka/Autor:ast,tas/tr,kab

Źródło: PAP, Reuters