Prezydent Niemiec oddał w Kolonii cześć Hannsowi Martinowi Schleyerowi - prezesowi Niemieckiego Związku Przedsiębiorców porwanemu i zamordowanemu przez lewicowych terrorystów z Frakcji Czerwonej Armii (RAF). Frank-Walter Steinmeier zwrócił się do byłych członków organizacji, by pomogli wyjaśnić tę sprawę i ujawnili nieznane do dziś nazwiska zamachowców.
Steinmeier złożył we wtorek wieniec na skrzyżowaniu ulic w miejscu, gdzie terroryści zaatakowali samochód Schleyera. Poruszający się na motocyklach napastnicy wystrzelili ponad sto kul, zabijając na miejscu kierowcę oraz trzech policjantów. 62-letni menedżer został uprowadzony.
Porywacze zabili Schleyera 44 dni później w akcie zemsty za odmowę wymiany go na przetrzymywanych w więzieniach kompanów.
"To nie jest przeszłość"
Prezydent Niemiec podkreślił w przemówieniu, że państwo nie uległo wówczas szantażowi terrorystów. Jego zdaniem determinacja, jaką wtedy wykazano, potrzebna jest także dziś wobec zagrożenia ze strony terroryzmu i ekstremizmów.
- To nie jest przeszłość, ani dla rodzin ofiar, ani dla nas - oświadczył Steinmeier.
"Mit terrorystów zasadza się na milczeniu"
Prezydent zaapelował do byłych członków RAF o ujawnienie nazwisk morderców Schleyera i jego ochrony. Do dziś nie wiadomo bowiem, kto oddał śmiertelne strzały. - Mit terrorystów zasadza się na tym milczeniu, żyje dzięki powracającym pytaniom, na które do dziś nie ma odpowiedzi - zauważył Steinmeier.
Do zamachu na Schleyera doszło 5 września 1977 roku w dzielnicy Kolonii Braunsfeld. RAF dokonał w latach 70. szeregu akcji terrorystycznych, w tym uprowadzenia samolotu Lufthansy.
Autor: mm / Źródło: PAP